Ciag dalszy wpisu poswieconego noworocznej przygodzie z anime. Ze wzgledow estetycznych postanowilem podzielic go na dwie czesci. Wrazenia spisane zgodnie z kolejnoscia ogladania.
■■■ Ghost in the Shell 2: Niewinnosc / Innocence
イノセンス
Jedynke GITS do dzis uwazam za jedno z ciekawszych anime. Scisla czolowka cyberpunku. Nawiasem mowiac, film zawsze bardzo cenilem za klimat i otoczke A/V, mniej zas za sama historie. Innocence nie zmienil niczego w moim postrzeganiu serii. Jestem zachwycony doznaniami wizualnymi, jakie serwuje w hurtowych ilosciach. Tworcy zdecydowali sie na stylistyke 3D laczonego z 2D. Widzialem juz tego typu produkcje, m.in. fantastyczny Appleseed. Bardzo mi odpowiadaja, choc zawsze bede zdania, ze nic nie jest w stanie zastapic klasycznych, rysowanych anime. Co robi najwieksze wrazenie w drugim GITS? Przede wszystkim design miasta i okolic, nieporownywalny z niczym innym. Zatkalo mnie niejendokrotnie na widok slumsow - mrocznych, a zarazem bajecznie kolorowych. Numer dwa, to oczywiscie dluga scena festiwalu, jak sie zdaje, buddyjskiego. Nie wydarzylo sie podczas niej nic szczegolnego, ale takiej uczty dla zmyslow nie mialem od dawna. Scena, z powodu ktorej kupie film po raz drugi w wersji BluRay.
Tak jak w czesci pierwszej, sciezka dzwiekowa laczy w sobie dolujaca elektronike w roznej postaci z nostalgicznymi utworami spiewanymi chorem. Sekcja wokalna to muzyka dla duszy, a charakterystyczne chory stanowia wizytowke serii - przynajmniej w moim przeswiadczeniu. GITS, ktorego ostatnim razem ogladalem jakies piec lat temu, kojarzy mi sie glownie z tym wyjatkowym soundtrackiem. Za jakis czas dokladnie to samo bede mogl powiedziec o dwojce.
Innocence, pomimo swojej "atrakcyjnosci", nalezy do kina ciezkostrawnego. Po kilkunastu minutach czulem w kosciach, ze nie uda mi sie w pelni zrozumiec i docenic filmu po jednym seansie. Zaplanowalem wiec drugi, byc moze juz w HD. W miare sprawne podazanie za fabula ulatwila mi znajomosc realiow z czesci pierwszej. Bez tego siedzialbym jak na tureckim kazaniu. Pomimo to, z rownowagi wytracal pseudofilozoficzny charakter opowiesci. Bohaterowie zbyt czesto rzucali cytatami [prawdopodobnie zaczerpnietymi z Biblii i jej podobnych], ktore sila rzeczy staralem sie interpretowac. Podzielony na dwa obozy umysl zbaranial, w efekcie czego pogubilem sie zupelnie w drugiej polowie filmu. Innymi slowy mowiac, zbyt duzo w Innocence niepotrzebnego belkotu, ktorego nie rozumieja pewnie sami tworcy.
■■■ Cyber City Oedo 808 / OEDO 808 サイバーシティ
Oto film, ktory sprawil, ze zapomnialem o swiecie. Historia trzech skazancow z wyrokami kilkukrotnego dozywocia, ktorzy zgadzaja sie na uklad z policja w zamian za zlagodzenie kary. "Nawroceni" wspolpracuja ze soba, zajmujac sie najbardziej ekstremalnymi przestepstwami, glownie na tyle cybernetycznym. Fabula trzech OVA jest ze soba luzno powiazana, a odcinki zostaly skonstruowane tak, by kazdy z nich skupial sie na osobnym bohaterze.
OEDO 808 to emocjonujace kino akcji, w ktorym filozoficzne aspekty zostaly zepchniete na dalszy plan. Wystepuja gdzies miedzy wierszami, nie bombardujac nachalnie umyslu, jak to mialo miejsce w przypadku Ghost in the Shell 2. Po prostu film dla kazdego. Dla jednych bedzie czysta rozrywka, a inni byc moze odnajda przeslanie.
Zastanawiam sie, ktora scena w filmie zrobila na mnie najwieksze wrazenie. Ciezko wskazac, gdyz OEDO przez caly czas trzyma bardzo wysoki poziom. Ulubiona scena jest prawie kazda. Zadziwiajace, ze oscylujac wokol takich tematow jak cybernetyczne zwloki, czy wampiry w kosmosie, anime w zadnym wypadku nie kojarzy sie z kiczem. Jest smiertelnie powazne, brutalne i gustowne w przedstawianiu dziwacznych historii.
Wyjatkowo nie draznil mnie fakt, ze wsrod bohaterow znalazla sie osoba, ktorej plec ciezko stwierdzic. To chyba za sprawa tego, ze tworcy w minimalnym stopniu koncentrowali sie na ukazywaniu tozsamosci postaci. Nie natykamy sie wiec na glebokie przemyslenia, retrospekcje, czy wzniosle sentencje. O bohaterach opowiadaja sytuacje, w ktorych zostaja postawieni.
Po dosc dlugim seansie [okolo 140 minut] na liste przyszlych zakupow wskoczyla sciezka dzwiekowa z filmu. Elektronika, glownie ambient, wymieszana z ostrym, instrumentalnym rockiem. Przypomina mi o zlotych czasach niskobudzetowego kina akcji epoki VHS, w ktorym az roilo sie od ciekawych pomyslow, a oprawa dzwiekowa czesto tworzona byla przez jednego czlowieka z sentyzatorem wraz z jego kumplem trzymajacym perkusje w garazu. OST z OEDO trzeba miec. Esencja wszystkiego co najlepsze w tej charakterystycznej stylistyce. Jeden z utworow bardzo przypomina mi motyw, jaki lata pozniej pojawil sie w Metal Gear Solid.
Szkoda, ze moje DVD jest takie biedne i pomimo remasteringu oraz adaptacji do DTS / DD 5.1, jakoscia A/V przypomina raczej VCD, tudziez VHS-Rip. Takie anime zasluguje na porzadna edycje. Zycze sobie, by pojawilo sie kiedys na BluRay. Kupie na pewno.
■■■ Millennium Actress / Sennen Joyū 千年女優
Millenium Actress to obok OEDO 808 najlepsze anime z calej paczki. Nic dziwnego, skoro glowny tworca to nie kto inny jak Satoshi Kon, ktorego tworczosc wydawana jest nawet w tak odleglym zakatku swiata jak Polska. Sposob, w jaki S. Kon przedstawia historie od zawsze kojarzy mi sie Davidem Lynchem. Nalezy wiedziec, ze jest to rodzaj kina wymagajacy wysilku intelektualnego. Nic nie jest podane na tacy, ale calosc funkcjonuje na logicznych zasadach. Ile wyniesiemy z seansu, zalezy tylko od tego, na jak wysokie obroty wprowadzimy umysl. Za ciezka prace podczas ogladania czeka nagroda. Euforia polaczona z przeswiadczeniem, ze dane nam bylo zaliczyc cos absolutnie wyjatkowego.
Zarys fabularny Millenium Actress jest niezwykle prosty. Dwaj filmowcy spotykaja sie z Chiyoko - dawna gwiazda kina - by nakrecic biograficzny dokument. Otwarta aktorka rozkleja sie przed kamera, snujac opowiesc o swoim zyciu, w ktorym zyskujac coraz wieksza slawe, bezustannie gonila za niespelniona, tajemnicza miloscia.
Opowiesc przedstawiono w sposob zawoalowany. Kolejne jej etapy poznajemy poprzez role filmowe Chiyoko, tak wiec mozna mowic o kilkunastu filmach w jednym. Fabula ewoluuje płynnie i dynamiczne, nie ma zatem mowy o jakiejkolwiek dretwocie. Sztuka ogladania polega na tym, by umiejetnie oddzielac od siebie epizody. Wbrew temu co mogloby sie wydawac, taka gra intelektualna nawet w najmniejszym stopniu nie dekoncentruje - o ile tylko damy sie jej poniesc.
Millenium Actress szczerze pokochalem za ciekawy sposob przedstawienia z pozoru prostej historii. Anime utrzymane jest w onirycznej, hipnotyzujacej atmosferze. Oglada sie jednym tchem, ale od czasu do czasu nalezy byc przygotowanym na maly wstrzas. Przyznam sie, ze kilka razy przeszyly mnie dreszcze. Po czesci za sprawa szoku, po czesci z zachwytu nad ta pelna uroku opowiescia. Scenariusz w całości robi ogromne wrazenie, jednak do konca zycia nie zapomne czesci poswieconej rezyserowi oraz tego, jaka role odegral w zyciu Chiyoko.
Animacja i oprawa audio standardowo stoja na bardzo wysokim poziomie. Satoshi Kon caly czas trzyma chyba z ta sama ekipa dzwiekowcow, bowiem stylistyka kluczowych utworow jest we wszystkich jego filmach bardzo podobna. Millenium Actress kryje w sobie muzyczna niespodzianke, dla ktorej warto przebrnac przez cale napisy koncowe. Utwor zamykajacy jest po prostu rewelacyjny. Zdaje sie, ze moglbym go sluchac latami. Niech ktos da mi namiar na OST. Kupuje, stac mnie.
PS Druga czesc seansu wspominam zdecydowanie lepiej niz pierwsza. Nie bylo tym razem niewypalu, jakim okazal sie Space Firebird - anime, na mysl o ktorym dostaje mdlosci. Uzbroilem sie juz w kolejna porcje materialu. W kolejce czekaja: specjalna edycja Ghost In The Shell, GITS Stand Alone Complex oraz Ergo Proxy. EP juz zaczlem i jak na razie mam mieszane uczucia. Opis wrazen juz niedlugo.
■■■ Ghost in the Shell 2: Niewinnosc / Innocence
イノセンス
Jedynke GITS do dzis uwazam za jedno z ciekawszych anime. Scisla czolowka cyberpunku. Nawiasem mowiac, film zawsze bardzo cenilem za klimat i otoczke A/V, mniej zas za sama historie. Innocence nie zmienil niczego w moim postrzeganiu serii. Jestem zachwycony doznaniami wizualnymi, jakie serwuje w hurtowych ilosciach. Tworcy zdecydowali sie na stylistyke 3D laczonego z 2D. Widzialem juz tego typu produkcje, m.in. fantastyczny Appleseed. Bardzo mi odpowiadaja, choc zawsze bede zdania, ze nic nie jest w stanie zastapic klasycznych, rysowanych anime. Co robi najwieksze wrazenie w drugim GITS? Przede wszystkim design miasta i okolic, nieporownywalny z niczym innym. Zatkalo mnie niejendokrotnie na widok slumsow - mrocznych, a zarazem bajecznie kolorowych. Numer dwa, to oczywiscie dluga scena festiwalu, jak sie zdaje, buddyjskiego. Nie wydarzylo sie podczas niej nic szczegolnego, ale takiej uczty dla zmyslow nie mialem od dawna. Scena, z powodu ktorej kupie film po raz drugi w wersji BluRay.
Tak jak w czesci pierwszej, sciezka dzwiekowa laczy w sobie dolujaca elektronike w roznej postaci z nostalgicznymi utworami spiewanymi chorem. Sekcja wokalna to muzyka dla duszy, a charakterystyczne chory stanowia wizytowke serii - przynajmniej w moim przeswiadczeniu. GITS, ktorego ostatnim razem ogladalem jakies piec lat temu, kojarzy mi sie glownie z tym wyjatkowym soundtrackiem. Za jakis czas dokladnie to samo bede mogl powiedziec o dwojce.
Innocence, pomimo swojej "atrakcyjnosci", nalezy do kina ciezkostrawnego. Po kilkunastu minutach czulem w kosciach, ze nie uda mi sie w pelni zrozumiec i docenic filmu po jednym seansie. Zaplanowalem wiec drugi, byc moze juz w HD. W miare sprawne podazanie za fabula ulatwila mi znajomosc realiow z czesci pierwszej. Bez tego siedzialbym jak na tureckim kazaniu. Pomimo to, z rownowagi wytracal pseudofilozoficzny charakter opowiesci. Bohaterowie zbyt czesto rzucali cytatami [prawdopodobnie zaczerpnietymi z Biblii i jej podobnych], ktore sila rzeczy staralem sie interpretowac. Podzielony na dwa obozy umysl zbaranial, w efekcie czego pogubilem sie zupelnie w drugiej polowie filmu. Innymi slowy mowiac, zbyt duzo w Innocence niepotrzebnego belkotu, ktorego nie rozumieja pewnie sami tworcy.
■■■ Cyber City Oedo 808 / OEDO 808 サイバーシティ
Oto film, ktory sprawil, ze zapomnialem o swiecie. Historia trzech skazancow z wyrokami kilkukrotnego dozywocia, ktorzy zgadzaja sie na uklad z policja w zamian za zlagodzenie kary. "Nawroceni" wspolpracuja ze soba, zajmujac sie najbardziej ekstremalnymi przestepstwami, glownie na tyle cybernetycznym. Fabula trzech OVA jest ze soba luzno powiazana, a odcinki zostaly skonstruowane tak, by kazdy z nich skupial sie na osobnym bohaterze.
OEDO 808 to emocjonujace kino akcji, w ktorym filozoficzne aspekty zostaly zepchniete na dalszy plan. Wystepuja gdzies miedzy wierszami, nie bombardujac nachalnie umyslu, jak to mialo miejsce w przypadku Ghost in the Shell 2. Po prostu film dla kazdego. Dla jednych bedzie czysta rozrywka, a inni byc moze odnajda przeslanie.
Zastanawiam sie, ktora scena w filmie zrobila na mnie najwieksze wrazenie. Ciezko wskazac, gdyz OEDO przez caly czas trzyma bardzo wysoki poziom. Ulubiona scena jest prawie kazda. Zadziwiajace, ze oscylujac wokol takich tematow jak cybernetyczne zwloki, czy wampiry w kosmosie, anime w zadnym wypadku nie kojarzy sie z kiczem. Jest smiertelnie powazne, brutalne i gustowne w przedstawianiu dziwacznych historii.
Wyjatkowo nie draznil mnie fakt, ze wsrod bohaterow znalazla sie osoba, ktorej plec ciezko stwierdzic. To chyba za sprawa tego, ze tworcy w minimalnym stopniu koncentrowali sie na ukazywaniu tozsamosci postaci. Nie natykamy sie wiec na glebokie przemyslenia, retrospekcje, czy wzniosle sentencje. O bohaterach opowiadaja sytuacje, w ktorych zostaja postawieni.
Po dosc dlugim seansie [okolo 140 minut] na liste przyszlych zakupow wskoczyla sciezka dzwiekowa z filmu. Elektronika, glownie ambient, wymieszana z ostrym, instrumentalnym rockiem. Przypomina mi o zlotych czasach niskobudzetowego kina akcji epoki VHS, w ktorym az roilo sie od ciekawych pomyslow, a oprawa dzwiekowa czesto tworzona byla przez jednego czlowieka z sentyzatorem wraz z jego kumplem trzymajacym perkusje w garazu. OST z OEDO trzeba miec. Esencja wszystkiego co najlepsze w tej charakterystycznej stylistyce. Jeden z utworow bardzo przypomina mi motyw, jaki lata pozniej pojawil sie w Metal Gear Solid.
Szkoda, ze moje DVD jest takie biedne i pomimo remasteringu oraz adaptacji do DTS / DD 5.1, jakoscia A/V przypomina raczej VCD, tudziez VHS-Rip. Takie anime zasluguje na porzadna edycje. Zycze sobie, by pojawilo sie kiedys na BluRay. Kupie na pewno.
■■■ Millennium Actress / Sennen Joyū 千年女優
Millenium Actress to obok OEDO 808 najlepsze anime z calej paczki. Nic dziwnego, skoro glowny tworca to nie kto inny jak Satoshi Kon, ktorego tworczosc wydawana jest nawet w tak odleglym zakatku swiata jak Polska. Sposob, w jaki S. Kon przedstawia historie od zawsze kojarzy mi sie Davidem Lynchem. Nalezy wiedziec, ze jest to rodzaj kina wymagajacy wysilku intelektualnego. Nic nie jest podane na tacy, ale calosc funkcjonuje na logicznych zasadach. Ile wyniesiemy z seansu, zalezy tylko od tego, na jak wysokie obroty wprowadzimy umysl. Za ciezka prace podczas ogladania czeka nagroda. Euforia polaczona z przeswiadczeniem, ze dane nam bylo zaliczyc cos absolutnie wyjatkowego.
Zarys fabularny Millenium Actress jest niezwykle prosty. Dwaj filmowcy spotykaja sie z Chiyoko - dawna gwiazda kina - by nakrecic biograficzny dokument. Otwarta aktorka rozkleja sie przed kamera, snujac opowiesc o swoim zyciu, w ktorym zyskujac coraz wieksza slawe, bezustannie gonila za niespelniona, tajemnicza miloscia.
Opowiesc przedstawiono w sposob zawoalowany. Kolejne jej etapy poznajemy poprzez role filmowe Chiyoko, tak wiec mozna mowic o kilkunastu filmach w jednym. Fabula ewoluuje płynnie i dynamiczne, nie ma zatem mowy o jakiejkolwiek dretwocie. Sztuka ogladania polega na tym, by umiejetnie oddzielac od siebie epizody. Wbrew temu co mogloby sie wydawac, taka gra intelektualna nawet w najmniejszym stopniu nie dekoncentruje - o ile tylko damy sie jej poniesc.
Millenium Actress szczerze pokochalem za ciekawy sposob przedstawienia z pozoru prostej historii. Anime utrzymane jest w onirycznej, hipnotyzujacej atmosferze. Oglada sie jednym tchem, ale od czasu do czasu nalezy byc przygotowanym na maly wstrzas. Przyznam sie, ze kilka razy przeszyly mnie dreszcze. Po czesci za sprawa szoku, po czesci z zachwytu nad ta pelna uroku opowiescia. Scenariusz w całości robi ogromne wrazenie, jednak do konca zycia nie zapomne czesci poswieconej rezyserowi oraz tego, jaka role odegral w zyciu Chiyoko.
Animacja i oprawa audio standardowo stoja na bardzo wysokim poziomie. Satoshi Kon caly czas trzyma chyba z ta sama ekipa dzwiekowcow, bowiem stylistyka kluczowych utworow jest we wszystkich jego filmach bardzo podobna. Millenium Actress kryje w sobie muzyczna niespodzianke, dla ktorej warto przebrnac przez cale napisy koncowe. Utwor zamykajacy jest po prostu rewelacyjny. Zdaje sie, ze moglbym go sluchac latami. Niech ktos da mi namiar na OST. Kupuje, stac mnie.
PS Druga czesc seansu wspominam zdecydowanie lepiej niz pierwsza. Nie bylo tym razem niewypalu, jakim okazal sie Space Firebird - anime, na mysl o ktorym dostaje mdlosci. Uzbroilem sie juz w kolejna porcje materialu. W kolejce czekaja: specjalna edycja Ghost In The Shell, GITS Stand Alone Complex oraz Ergo Proxy. EP juz zaczlem i jak na razie mam mieszane uczucia. Opis wrazen juz niedlugo.
PR
Kalendarz
10 | 2024/11 | 12 |
S | M | T | W | T | F | S |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Kategorie
Nekrolog
Komentarze
[06/27 Mloda]
[03/14 BZY]
[03/14 w_m]
[11/24 BZY]
[11/24 Morden]
Najnowsze
(10/03)
(09/01)
(08/31)
(08/14)
(07/04)
Trackback
Profile
性別:
非公開
Słaba wyszukiwarka
Najstarsze
(11/01)
(11/01)
(11/11)
(11/11)
(11/30)
Rzucono shurikenów
Analiza