Sa konsole, ktore kupuje sie dla jednego, konkretnego tytulu. NESa brano masowo dla Super Mario Bros, PlayStation dla Tekken 3. Mojego zupelnie nowego Xbox 360 nabylem dla Bioshock. Doslownie. Limitowana edycje gry, zamknieta w metalowym pudelku, zgarnalem na dlugo, zanim stalem sie szczesliwym posiadaczem X'a. O Bioshock za chwile, tymczasem zerknijmy do kotlowni.
Konsole w jedynej slusznej wersji ELITE kupilem w Sklepie Internetowym PSX Extreme. W dniu zakupu mieli najatrakcyjniejsza oferte cenowa w kraju. Realizacja zamowienia troche trwala. Troche, a konkretniej blisko cztery tygodnie, podczas ktorych wychodzilem z siebie. Nienawidze sytuacji, gdy musze czekac wieki na cos, co powinno byc u mnie na drugi dzien. Glownodowodzacy sklepem wytlumaczyl mailowo, ze dostawy opoznily sie z uwagi na szalejacy kurs Euro oraz kryzys gospodarczy bla bla bla... Spoko, jak kryzys to kryzys. W obliczu kryzysu kupilem nowe, karamzynowe Nintendo DS Lite, by choc troche poprawic sobie nastroj i uczynic oczekiwanie przyjemnym. Mala dygresja - DS niemal calkowicie odsunal moje mysli od Xboxa. Na szczescie nie na tyle, bym beznamietnie przyjal moment odebrania Xbox'a z rak kuriera.
Mimo opoznienia, bylem bardzo zadowolony z zakupu w kramie PE. Postanowilem to podkreslic, bowiem dla odmiany NIENAWIDZE magazynu, ktory wydaja dokladnie ci sami ludzie, ktorzy zarzadzaja sklepem. Jak na ironie losu przystalo, w paczce z Xboxem znalazlem bonus w postaci grudniowego wydania pisma. Za kare? Za darmo. Jak za darmo, to biore, bo w normalnych warunkach za PSX Extreme nie warto dac zlamanego grosza. A dlaczego, o tym z checia napisze kiedy indziej.
Sama konsola, zgodnie z oczekiwaniami nie zrobila na mnie szczegolnie piorunujacego wrazenia. Nie moge zniesc tego, ze X360 jest tak paskudny... Zwykla, biala edycja ma prawo spodobac sie z uwagi na kolor. Biala konsola - do niedawna widok nieczesty. Gdyby w moim Elite wyprana czern zmienic na smolista, a zaslepke od tacy napedu na dowolny inny kolor, wowczas sprzet prezentowalby sie dobrze. Design Elite pozbawiony jest wyrazu. Chyba kazda inna konsola wyglada lepiej. A nie dosc, ze brzydka, to jeszcze halasliwa. Dreamcast, ktory dotychczas byl moja najglosniejsza maszyna [nie liczac PC] w porownaniu z Xbox 360 popiskuje jak myszka.
Joypad. Wspaniale, ze pozbawiony jest kabla i dziala bezprzewodowo. Przy wylaczonych wibracjach pracuje dosc dlugo, kilkanascie godzin na porzadnych akumulatorach Duracell. Milo, ze nalezy do grona kontrolerow z wyzszej polki, zarowno w kwestii wykonania jak i ergonomii. Pad zrobiony z glowa, choc w dalszym ciagu uwazam, ze krzyzak osadzony na "podescie" to niepotrzebny bajer i prawdopodobnie okaze sie meczacy, gdy zabiore sie za jakas bijatyke, bo na analogu grac nie zamierzam.
W padzie wkurza centralny przycisk, sluzacy m.in. do zdalnego wlaczania i wylaczania konsoli. Jest duzy, brzydki [w Microsoft tradycja zobowiazuje] i swieci na zielono. Swieci tak intensywnie, ze w ciemnym pomieszczeniu razi po oczach, przeszkadzajac w graniu. Moze nastepnym razem Microsoft wpadnie na pomysl, by przycisk uczynic bardziej dyskretnym i uzyc nie tak slabszych diod. Patrzcie na pad Sony. Jedna lampka, mala i czerwona. Nikomu nie przeszkadza. Patrzcie na pad GameCube'a. Brak swiecidelek. Lepiej byc nie moze. Patrzcie na pad do Xbox'a. Gdy zabraknie Gandalfa, oswietli wam droge w Morii.
Wszystkie negatywne odczucia znikaja pod stosem wrazen pozytywnych. Pierwsza sprawa - dashboard, w ktorym mozna sobie ustawic milion rzeczy, zarzadzac zawartoscia HDD i konfigurowac oraz laczyc sie z siecia. Przejrzysty i funkcjonalny dash [a wiec wszystko do wersji 2.0.7357.0] to podstawa. Oczywiscie nie jest do konca milo, gdyz nie wiedziec czemu wystepuja ogromne problemy z data i godzina, ktorych ustawienia po prostu sie nie zapamietuja. Aby wszystko gralo jak nalezy, trzeba polaczyc sie z Xbox Live!.
Na 120 gigabajtowym HDD, a zatem trzy razy [A] wiekszym pojemnosciowo [B] mniejszym fizycznie, od dysku w moim pececie, znalazlem kilkanascie remake'ow klasycznych gier arcade oraz trzy demka. Slabe Cars [notabene trzymajace poziom filmu *miejsce na szyderczy usmiech*], srednie Test Drive Unlimited oraz zachwycajace, lecz nieinteraktywne Viva Piñata. VP podobnie jak Bioshock'a nabylem jeszcze przed zakupem konsoli. Gra czeka na swoja kolej. Wracajac do tematu, liczylem na lepsze dema. Microsoft sie nie postaral. Znajomy, ktory ostatnio kupil X360 Premium dostal dokladnie te same. Podobnie inny znajomy, ktory X'a posiada okolo roku. Chcialem Halo 3, Burnout Paradise i Dead or Alive 4! Na szczescie to, co mi sie trafilo mozna w kazdym momencie usunac, co tez z dzika satysfakcja uczynie gdy tylko HDD zacznie blagac o wolna przestrzen.
Dema demami. Zapomnialem o malym nieporozumieniu z nim zwiazanym, gdy po raz pierwszy uruchomilem dlugo wyczekiwanego Bioshock'a. Gre, dla ktorej wydalem ponad 1.100 PLN na sprzet, i o ktorej juz teraz moge powiedziec, ze okazala sie tytulem dwukrotnie lepszym niz oczekiwalem.
Na poczatku rozgladalem sie za najlepsza edycja, zawierajaca m.in. figurke Big Daddy'ego oraz plyte z muzyka orkiestrowa z gry. Poniewaz wydanie jest juz slabo dostepne, a dostanie nowego graniczy z cudem, uderzylem w polsrodek - edycje w metalowym pudelku, ktora bardzo szybko pokochalem. Przez jakis czas zalowalem, ze nie kupilem wersji z figurka, soundtrackiem i innymi bajerami. Potem wytlumaczylem sobie, ze bez figurki da sie zyc, material The Making Of ostatecznie mozna podejrzec na YouTube, czego nie uczynilem i nie zamierzam, jako ze proceder smierdzi piractwem. Sciezke symfoniczna zas wciaz mozna pobrac calkowicie za darmo ze strony wydawcy - 2kgames. Szkoda, ze nie zdecydowano sie na wydanie soundtracku z licencjonowanymi swingowymi kawalkami. Bralbym bez chwili wahania, chocby ze wzgledu na Beyond The Sea nieboszczyka Sinatry. Piosenke moglismy wczesniej uslyszec w jednym z oficjalnych trailerow. Tak, to tamta.
Glupie tlumaczenia frustrata. Nie mam najlepszej z mozliwych wersji i musze nauczyc sie z tym zyc.
Bioshock najpierw powala na kolana, a nastepnie wdeptuje w ziemie. [Audio]wizualnie do dzis nie ma sobie rownych. Wszystkich krzykaczy pragne poinformowac, ze ich typy, jakie by nie byly, nie sa w stanie konkurowac z Bioshock'iem na polu prezencji. Rzeczony jest po prostu najbardziej kolorowy, ma zabojczy, niepowtarzalny design, a ilosc i zageszczenie efektow potrafia wprawic w zadume nawet tych, ktorzy wytatuowali sobie na czole napis "Shader Model 4.0". Wszystkie nowe tytuly z tzw. fotorealistyczna grafika przy Bioshock'u wypadaja drugoligowo. Fantazja w starciu z rzemioslem. A w Bioshock jedno i drugie zyje ze soba w zgodzie. Zawsze, od perfekcyjnych odtworcow rzeczywistosci bardziej cenilem sobie tych, ktorzy rzeczywistosc tworza od nowa.
Spacerujac po Rapture, gdzie maniakalnie zagladalem w kazdy kat, obawialem sie, iz nadejdzie taki moment, kiedy pomysle, ze wszystko juz widzialem, ze tworcy nie sa w stanie niczym nowym mnie zaskoczyc. Okazalo sie, co rzadko kiedy bywa [ostatnie tego typu doswiadczenie z udzialem gry to moje wojaze z Half-Life 2], ze z lokacji na lokacje gra stawala sie coraz lepsza. Zwiedzilem Medical Pavilon, ktory czesto pokazywano na screenach, zanim BS ukazal sie w sprzedazy, po czym smialo wtargnalem do Neptune's Bounty - lokacji, ktorej nigdy wczesniej nie widzialem. Zbaranialem. 2x wiecej rozmachu, fantazji i wizjonerstwa niz w poprzedniej. I tak do konca gry, wprost proporcjonalnie. Designerzy z Irrational Games dali czadu, nie pierwszy raz zreszta. W zasadzie, gdyby nawet Bio wypuszczono w formie nieinteraktywnej, wiedzac w jakiej jakosci prezentacji sie pakuje, kupilbym bez zastanowienia. Bioshock to wspaniale, estetyczne doswiadczenie i najlepszy dowod na to, ze gry komputerowe maja wiecej wspolnego ze sztuka niz jakakolwiek inna dziedzina scisle poprzez definicje ze sztuka zwiazana.
W grze urzekajacy jest rowniez i/lub przede wszystkim gameplay. Czysta rozrywka przypominajaca te z Half-Life 2. Zero mordegi i polgodzinnego skradania sie do celu, charakterystycznego dla 90% tytulow z akcja osadzona w realiach wojennych. Szybko, krwawo i pieknie. Przeciwnicy zachowujacy sie jak normalni ludzie. Normalni, ale lekko oblakani, jak wszyscy z zyjacych w Rapture. Dobry przeciwnik to martwy przeciwnik. Bardzo podobalo mi sie ograbianie cial w rytm drgawek posmiertnych denatow. Polubilem zbieractwo w grze. Jesli gra na jakims etapie produkcji jest wystarczajaco dobra, nalezy dodac jeszcze troche gadzetow do zebrania, a pewnikiem bedzie jeszcze lepsza. Dobrze, ze tworcy zaczerpneli troche formuly ze swojego poprzedniego hitu. Kiedy lata temu gralem w System Shock 2, bylem zachwycony tym, ze do mojej dyspozycji oddano spory plecak z masa miejsca na miliard przedmiotow. Apteczki, power-up'y, bron, amunicja. Kalka kopii dostala gaze w Bioshock.
Od jakiegos czasu wiadomo, ze bedzie sequel. Wiadomo rowniez, ze nie stanie sie cud i nie powstanie gra lepsza od poprzednika. To w zasadzie niemozliwe. Sequel wszechczasow - Half-Life 2 - potrzebowal pieciu lat, aby ludzie z Valve uczynili go gra lepszej badz [zalezy jak patrzymy na problem] tej samej klasy co jedynka. 2kgames powachali gruby pieniadz, ale nie tak gruby na jaki zasluzyli. Apetyt rosnie w miare jedzenia, wiec rzezbia Sea of Dreams. Boje sie tej gry. Sequeli niektorych tytulow powinno sie po prostu unikac.
Dobra gra to wystarczajacy powod, by nakrecic film. Bioshock do ogladania zostal juz zapowiedziany. Za rezyserie ma wziac sie czlowiek, ktory ostatnio specjalizowal sie w widowiskowych produkcjach z ogromnym budzetem. Moze byc roznie. Pieniadze na film na pewno sie znajda, wiec nie powinno byc problemow z oplaceniem lbow, ktore przynajmniej niczego nie zepsuja. Z drugiej strony, bylbym bardziej spokojny, gdybym wiedzial, ze ekranizacja Bioshock zostanie nakrecona pod dyktando Jean-Pierre Jeunet'a - faceta, ktorego filmy charakteryzuja zdjecia i udzwiekowienie na bardzo wysokim poziomie, jak rowniez nowatorstwo, a wrecz swiezyzna opowiadanych historii [Delicatessen, La Cité Des Enfants Perdus]. W dodatku kazdy film Jeunet'a to spora dawka surrealizmu. Co wiecej, przy okazji Miasta Zaginionych Dzieci pracowal juz z motywem "malych dziewczynek w otoczeniu zlego swiata podlych ludzi". Z motywem, ktory stanowi esencje scenariusza Bioshock. Amen.
Bylo mi bardzo przyjemnie ukonczyc gre, ktora jako zjawisko, mozna zaobserwowac doslownie raz na kilka lat. W kategorii FPS, Bioshock jest moim prywatnym numerem 2 lub 3. W zaleznosci od tego, czy Half-Life liczymy razem czy osobno. Pragne dwojki, ale juz teraz jest mi przykro, ze jako dzielo sztuki nie bedzie w stanie jakosciowo zblizyc sie do prequela.
Konsole w jedynej slusznej wersji ELITE kupilem w Sklepie Internetowym PSX Extreme. W dniu zakupu mieli najatrakcyjniejsza oferte cenowa w kraju. Realizacja zamowienia troche trwala. Troche, a konkretniej blisko cztery tygodnie, podczas ktorych wychodzilem z siebie. Nienawidze sytuacji, gdy musze czekac wieki na cos, co powinno byc u mnie na drugi dzien. Glownodowodzacy sklepem wytlumaczyl mailowo, ze dostawy opoznily sie z uwagi na szalejacy kurs Euro oraz kryzys gospodarczy bla bla bla... Spoko, jak kryzys to kryzys. W obliczu kryzysu kupilem nowe, karamzynowe Nintendo DS Lite, by choc troche poprawic sobie nastroj i uczynic oczekiwanie przyjemnym. Mala dygresja - DS niemal calkowicie odsunal moje mysli od Xboxa. Na szczescie nie na tyle, bym beznamietnie przyjal moment odebrania Xbox'a z rak kuriera.
Mimo opoznienia, bylem bardzo zadowolony z zakupu w kramie PE. Postanowilem to podkreslic, bowiem dla odmiany NIENAWIDZE magazynu, ktory wydaja dokladnie ci sami ludzie, ktorzy zarzadzaja sklepem. Jak na ironie losu przystalo, w paczce z Xboxem znalazlem bonus w postaci grudniowego wydania pisma. Za kare? Za darmo. Jak za darmo, to biore, bo w normalnych warunkach za PSX Extreme nie warto dac zlamanego grosza. A dlaczego, o tym z checia napisze kiedy indziej.
Sama konsola, zgodnie z oczekiwaniami nie zrobila na mnie szczegolnie piorunujacego wrazenia. Nie moge zniesc tego, ze X360 jest tak paskudny... Zwykla, biala edycja ma prawo spodobac sie z uwagi na kolor. Biala konsola - do niedawna widok nieczesty. Gdyby w moim Elite wyprana czern zmienic na smolista, a zaslepke od tacy napedu na dowolny inny kolor, wowczas sprzet prezentowalby sie dobrze. Design Elite pozbawiony jest wyrazu. Chyba kazda inna konsola wyglada lepiej. A nie dosc, ze brzydka, to jeszcze halasliwa. Dreamcast, ktory dotychczas byl moja najglosniejsza maszyna [nie liczac PC] w porownaniu z Xbox 360 popiskuje jak myszka.
Joypad. Wspaniale, ze pozbawiony jest kabla i dziala bezprzewodowo. Przy wylaczonych wibracjach pracuje dosc dlugo, kilkanascie godzin na porzadnych akumulatorach Duracell. Milo, ze nalezy do grona kontrolerow z wyzszej polki, zarowno w kwestii wykonania jak i ergonomii. Pad zrobiony z glowa, choc w dalszym ciagu uwazam, ze krzyzak osadzony na "podescie" to niepotrzebny bajer i prawdopodobnie okaze sie meczacy, gdy zabiore sie za jakas bijatyke, bo na analogu grac nie zamierzam.
W padzie wkurza centralny przycisk, sluzacy m.in. do zdalnego wlaczania i wylaczania konsoli. Jest duzy, brzydki [w Microsoft tradycja zobowiazuje] i swieci na zielono. Swieci tak intensywnie, ze w ciemnym pomieszczeniu razi po oczach, przeszkadzajac w graniu. Moze nastepnym razem Microsoft wpadnie na pomysl, by przycisk uczynic bardziej dyskretnym i uzyc nie tak slabszych diod. Patrzcie na pad Sony. Jedna lampka, mala i czerwona. Nikomu nie przeszkadza. Patrzcie na pad GameCube'a. Brak swiecidelek. Lepiej byc nie moze. Patrzcie na pad do Xbox'a. Gdy zabraknie Gandalfa, oswietli wam droge w Morii.
Wszystkie negatywne odczucia znikaja pod stosem wrazen pozytywnych. Pierwsza sprawa - dashboard, w ktorym mozna sobie ustawic milion rzeczy, zarzadzac zawartoscia HDD i konfigurowac oraz laczyc sie z siecia. Przejrzysty i funkcjonalny dash [a wiec wszystko do wersji 2.0.7357.0] to podstawa. Oczywiscie nie jest do konca milo, gdyz nie wiedziec czemu wystepuja ogromne problemy z data i godzina, ktorych ustawienia po prostu sie nie zapamietuja. Aby wszystko gralo jak nalezy, trzeba polaczyc sie z Xbox Live!.
Na 120 gigabajtowym HDD, a zatem trzy razy [A] wiekszym pojemnosciowo [B] mniejszym fizycznie, od dysku w moim pececie, znalazlem kilkanascie remake'ow klasycznych gier arcade oraz trzy demka. Slabe Cars [notabene trzymajace poziom filmu *miejsce na szyderczy usmiech*], srednie Test Drive Unlimited oraz zachwycajace, lecz nieinteraktywne Viva Piñata. VP podobnie jak Bioshock'a nabylem jeszcze przed zakupem konsoli. Gra czeka na swoja kolej. Wracajac do tematu, liczylem na lepsze dema. Microsoft sie nie postaral. Znajomy, ktory ostatnio kupil X360 Premium dostal dokladnie te same. Podobnie inny znajomy, ktory X'a posiada okolo roku. Chcialem Halo 3, Burnout Paradise i Dead or Alive 4! Na szczescie to, co mi sie trafilo mozna w kazdym momencie usunac, co tez z dzika satysfakcja uczynie gdy tylko HDD zacznie blagac o wolna przestrzen.
Dema demami. Zapomnialem o malym nieporozumieniu z nim zwiazanym, gdy po raz pierwszy uruchomilem dlugo wyczekiwanego Bioshock'a. Gre, dla ktorej wydalem ponad 1.100 PLN na sprzet, i o ktorej juz teraz moge powiedziec, ze okazala sie tytulem dwukrotnie lepszym niz oczekiwalem.
Na poczatku rozgladalem sie za najlepsza edycja, zawierajaca m.in. figurke Big Daddy'ego oraz plyte z muzyka orkiestrowa z gry. Poniewaz wydanie jest juz slabo dostepne, a dostanie nowego graniczy z cudem, uderzylem w polsrodek - edycje w metalowym pudelku, ktora bardzo szybko pokochalem. Przez jakis czas zalowalem, ze nie kupilem wersji z figurka, soundtrackiem i innymi bajerami. Potem wytlumaczylem sobie, ze bez figurki da sie zyc, material The Making Of ostatecznie mozna podejrzec na YouTube, czego nie uczynilem i nie zamierzam, jako ze proceder smierdzi piractwem. Sciezke symfoniczna zas wciaz mozna pobrac calkowicie za darmo ze strony wydawcy - 2kgames. Szkoda, ze nie zdecydowano sie na wydanie soundtracku z licencjonowanymi swingowymi kawalkami. Bralbym bez chwili wahania, chocby ze wzgledu na Beyond The Sea nieboszczyka Sinatry. Piosenke moglismy wczesniej uslyszec w jednym z oficjalnych trailerow. Tak, to tamta.
Glupie tlumaczenia frustrata. Nie mam najlepszej z mozliwych wersji i musze nauczyc sie z tym zyc.
Bioshock najpierw powala na kolana, a nastepnie wdeptuje w ziemie. [Audio]wizualnie do dzis nie ma sobie rownych. Wszystkich krzykaczy pragne poinformowac, ze ich typy, jakie by nie byly, nie sa w stanie konkurowac z Bioshock'iem na polu prezencji. Rzeczony jest po prostu najbardziej kolorowy, ma zabojczy, niepowtarzalny design, a ilosc i zageszczenie efektow potrafia wprawic w zadume nawet tych, ktorzy wytatuowali sobie na czole napis "Shader Model 4.0". Wszystkie nowe tytuly z tzw. fotorealistyczna grafika przy Bioshock'u wypadaja drugoligowo. Fantazja w starciu z rzemioslem. A w Bioshock jedno i drugie zyje ze soba w zgodzie. Zawsze, od perfekcyjnych odtworcow rzeczywistosci bardziej cenilem sobie tych, ktorzy rzeczywistosc tworza od nowa.
Spacerujac po Rapture, gdzie maniakalnie zagladalem w kazdy kat, obawialem sie, iz nadejdzie taki moment, kiedy pomysle, ze wszystko juz widzialem, ze tworcy nie sa w stanie niczym nowym mnie zaskoczyc. Okazalo sie, co rzadko kiedy bywa [ostatnie tego typu doswiadczenie z udzialem gry to moje wojaze z Half-Life 2], ze z lokacji na lokacje gra stawala sie coraz lepsza. Zwiedzilem Medical Pavilon, ktory czesto pokazywano na screenach, zanim BS ukazal sie w sprzedazy, po czym smialo wtargnalem do Neptune's Bounty - lokacji, ktorej nigdy wczesniej nie widzialem. Zbaranialem. 2x wiecej rozmachu, fantazji i wizjonerstwa niz w poprzedniej. I tak do konca gry, wprost proporcjonalnie. Designerzy z Irrational Games dali czadu, nie pierwszy raz zreszta. W zasadzie, gdyby nawet Bio wypuszczono w formie nieinteraktywnej, wiedzac w jakiej jakosci prezentacji sie pakuje, kupilbym bez zastanowienia. Bioshock to wspaniale, estetyczne doswiadczenie i najlepszy dowod na to, ze gry komputerowe maja wiecej wspolnego ze sztuka niz jakakolwiek inna dziedzina scisle poprzez definicje ze sztuka zwiazana.
W grze urzekajacy jest rowniez i/lub przede wszystkim gameplay. Czysta rozrywka przypominajaca te z Half-Life 2. Zero mordegi i polgodzinnego skradania sie do celu, charakterystycznego dla 90% tytulow z akcja osadzona w realiach wojennych. Szybko, krwawo i pieknie. Przeciwnicy zachowujacy sie jak normalni ludzie. Normalni, ale lekko oblakani, jak wszyscy z zyjacych w Rapture. Dobry przeciwnik to martwy przeciwnik. Bardzo podobalo mi sie ograbianie cial w rytm drgawek posmiertnych denatow. Polubilem zbieractwo w grze. Jesli gra na jakims etapie produkcji jest wystarczajaco dobra, nalezy dodac jeszcze troche gadzetow do zebrania, a pewnikiem bedzie jeszcze lepsza. Dobrze, ze tworcy zaczerpneli troche formuly ze swojego poprzedniego hitu. Kiedy lata temu gralem w System Shock 2, bylem zachwycony tym, ze do mojej dyspozycji oddano spory plecak z masa miejsca na miliard przedmiotow. Apteczki, power-up'y, bron, amunicja. Kalka kopii dostala gaze w Bioshock.
Od jakiegos czasu wiadomo, ze bedzie sequel. Wiadomo rowniez, ze nie stanie sie cud i nie powstanie gra lepsza od poprzednika. To w zasadzie niemozliwe. Sequel wszechczasow - Half-Life 2 - potrzebowal pieciu lat, aby ludzie z Valve uczynili go gra lepszej badz [zalezy jak patrzymy na problem] tej samej klasy co jedynka. 2kgames powachali gruby pieniadz, ale nie tak gruby na jaki zasluzyli. Apetyt rosnie w miare jedzenia, wiec rzezbia Sea of Dreams. Boje sie tej gry. Sequeli niektorych tytulow powinno sie po prostu unikac.
Dobra gra to wystarczajacy powod, by nakrecic film. Bioshock do ogladania zostal juz zapowiedziany. Za rezyserie ma wziac sie czlowiek, ktory ostatnio specjalizowal sie w widowiskowych produkcjach z ogromnym budzetem. Moze byc roznie. Pieniadze na film na pewno sie znajda, wiec nie powinno byc problemow z oplaceniem lbow, ktore przynajmniej niczego nie zepsuja. Z drugiej strony, bylbym bardziej spokojny, gdybym wiedzial, ze ekranizacja Bioshock zostanie nakrecona pod dyktando Jean-Pierre Jeunet'a - faceta, ktorego filmy charakteryzuja zdjecia i udzwiekowienie na bardzo wysokim poziomie, jak rowniez nowatorstwo, a wrecz swiezyzna opowiadanych historii [Delicatessen, La Cité Des Enfants Perdus]. W dodatku kazdy film Jeunet'a to spora dawka surrealizmu. Co wiecej, przy okazji Miasta Zaginionych Dzieci pracowal juz z motywem "malych dziewczynek w otoczeniu zlego swiata podlych ludzi". Z motywem, ktory stanowi esencje scenariusza Bioshock. Amen.
Bylo mi bardzo przyjemnie ukonczyc gre, ktora jako zjawisko, mozna zaobserwowac doslownie raz na kilka lat. W kategorii FPS, Bioshock jest moim prywatnym numerem 2 lub 3. W zaleznosci od tego, czy Half-Life liczymy razem czy osobno. Pragne dwojki, ale juz teraz jest mi przykro, ze jako dzielo sztuki nie bedzie w stanie jakosciowo zblizyc sie do prequela.
PR
Kalendarz
10 | 2024/11 | 12 |
S | M | T | W | T | F | S |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Kategorie
Nekrolog
Komentarze
[06/27 Mloda]
[03/14 BZY]
[03/14 w_m]
[11/24 BZY]
[11/24 Morden]
Najnowsze
(10/03)
(09/01)
(08/31)
(08/14)
(07/04)
Trackback
Profile
性別:
非公開
Słaba wyszukiwarka
Najstarsze
(11/01)
(11/01)
(11/11)
(11/11)
(11/30)
Rzucono shurikenów
Analiza