Tak. Wciaz trwa moja odyseja z Resident Evil. Seria, ktora nigdy nie przestane sie zachwycac, chyba, ze wydarzy sie katastrofa i kolejne czesci, liczac od piatki wlacznie, pojda w zlym kierunku. Na szczescie na nic takiego sie nie zanosi, chociaz...
Nikt nie jest w stanie wyobrazic sobie Metal Gear Solid bez Kojimy, Quake'a czy Doom'a bez Carmacka albo kolejnej odslony Final Fantasy bez Nomury i, jak to celnie okresla moj znajomy, jego transwestytow. Ludzie, ktorzy bezposrednio decydowali o tym, w jaki sposob maja rozwijac sie wielkie serie. Dla Resident Evil taka osoba byl Shinji Mikami.
Zbierzmy do kupy najwieksze komercyjne sukcesy Capcom z ostatnich kilkunastu lat. Resident Evil, Dino Crsis, Devil May Cry oraz pojedyncze Killer 7, Viewtiful Joe i inne. Przejscie dowolnej ze wspomnianych gier gwarantuje ujrzenie nazwiska Mikamiego w lozy VIP napisow koncowych. Dzieki temu facetowi Capcom zarobil miliony, a seriale typu DMC czy RE z odcinka na odcinek stawaly sie coraz lepsze.
Mikami zmienil garaz i niedlugo bedzie mozna przekonac sie, czy jego nazwisko nie jest przereklamowane. Zapowiedziane Bayonetta i Mad World wygladaja na tytuly z wyzszej polki. Zwlaszcza ten drugi.
Pierwszy Resident Evil bez pomyslodawcy i glownego "mozgu" serii, a wiec czesc piata, ktora ma wyjsc lada moment, wywoluje we mnie pewne obawy. Oficjalne materialy w postaci screenshotow i trailerow kaza patrzec na gre przychylnie, jednak moze byc roznie. Capcom ujawnil jedynie ulamek gameplayu, gdzie pokazano akcje i akcje oraz akcje. Boje sie, ze RE stanie sie jak Gears of War albo Army of Two.
Kazda seria z czasem musi sie zmieniac, bo nikt nie zechce grac na okraglo w to samo. Trzymam kciuki za Capcom, by w marszu ku zmianom na lepsze nie wyzioneli residentowego ducha.
Tyle na temat naduzywania patosu w niewinnym tekscie o grach.
Ukonczony pare dni temu Resident Evil 3: Nemesis w wersji GameCube przypomnial mi, jak milym aspektem survival horroru jest przeciwnik, ktory przez cala gre nie spuszcza nas z oczu. Co prawda podobny motyw mielismy juz odslone wstecz w scenariuszu Leona, ale dopiero w RE3 wpompowano nastroj prawdziwego, stresogennego zaszczucia. Nemesis to fajny kolezka. Szkoda, ze mniej wiecej od polowy gry, za kazdym razem gdy dostal lanie od mojej Jill, tracil sporo temperamentu. Z kolei w RE2 tajemniczy, tyrantopodobny przesladowca Leona dopiero pod koniec pokazal na co go stac. W finale dwojki mielismy prawdziwego demona [w zaleznosci od scenariusza itd., ale nie bede juz rozmieniac watku na drobne]. W trojce byla to przerosnieta kijanka. O wiele lepiej niz ostatnia mutacja Nemesisa prezentowal sie wyrzucony na smietnik martwy Tyrant. Szkoda, ze to tylko statysta.
Kocham RE3 i przez pewien czas byla to moja ulubiona czesc, ktora konczylem wielokrotnie roznymi sposobami. Ostatnim razem nie poszlo najlepiej. Narobilem bardzo duzo save'ow, przejscie gry zajelo mi "az" 6 godzin, a w dodatku otrzymalem najnizsza range z mozliwych. F jak FAJTLAPA. Niemniej, musze sie pochwalic, ze grajac na hardzie tylko raz ucieklem przed Nemesisem, jako ze na poczatku gry ciezko jest z amunicja, a nigdy nie bylem dobrym nozownikiem. Kazde kolejne spotkanie, to kanonada Jill i popiskiwanie potwora.
Po RE3 przyszla pora na Resident Evil Code: Veronica, ktora mam od dawna, ale nigdy nie mialem okazji skonczyc, poniewaz moje Dreamcast'y cierpialy na typowa dla nich przypadlosc, polegajaca na samoistnym resetowaniu sie. Poradzilem sobie z usterkami i juz jest dobrze. Veronica nie schodzi z tacy.
Wspanialy Resident, poczynajac od dynamicznego openingu, na ktorym wyraznie widac, ze Claire Redfield jest [obok agentki Brea z Parasite Eve] najladniejsza kobieca postacia gier video. Jesli chodzi o design Claire, bardzo spodobaly mi sie zlepione od potu kosmyki wlosow. Szkoda, ze pokazuja to tylko wstawki CG. Silnik gry pozwolil jedynie na animowanie "kitki" wlosow, ktora kolysze sie podczas biegania.
Pierwszy Resident w pelnym 3D [nie liczac pokracznego pedu w postaci Gun Survivor] i od razu zachwycajacy wizualnie. Kolorsytycznie troszke inny niz czesci poprzednie. Zamglony i mniej kolorowy. Nalezalo czyms przygasic nadmiar terenu do przeliczenia, z ktorym Dreamcast i tak by sobie poradzil. Dowod? Shenmue.
Szkoda, ze Veronica od razu nie pojawil sie w wersji Complete i bede musial zakupic gre ponownie dla pelniejszego i poprawionego wydania. Oczywiscie w wersji na GameCube. Dla ponownego spotkania z lekko oblakanym rodzenstwem Shepard uczynie to z przyjemnoscia. Zwlaszcza, ze RE C:V jest chyba najbardziej przerazajacym i groteskowym Residentem z calej serii. Kapitalna gra. Wspaniale, ze wydanie premierowe pojawilo sie wlasnie na Dreamcasta - konsoli, ktorej posiadanie daje prawdziwa satysfakcje. Sprzet ma dusze albo i dwie.
Tym milym akcentem koncze przynudzanie i oddelegowuje sie przed telewizor.
Nikt nie jest w stanie wyobrazic sobie Metal Gear Solid bez Kojimy, Quake'a czy Doom'a bez Carmacka albo kolejnej odslony Final Fantasy bez Nomury i, jak to celnie okresla moj znajomy, jego transwestytow. Ludzie, ktorzy bezposrednio decydowali o tym, w jaki sposob maja rozwijac sie wielkie serie. Dla Resident Evil taka osoba byl Shinji Mikami.
Zbierzmy do kupy najwieksze komercyjne sukcesy Capcom z ostatnich kilkunastu lat. Resident Evil, Dino Crsis, Devil May Cry oraz pojedyncze Killer 7, Viewtiful Joe i inne. Przejscie dowolnej ze wspomnianych gier gwarantuje ujrzenie nazwiska Mikamiego w lozy VIP napisow koncowych. Dzieki temu facetowi Capcom zarobil miliony, a seriale typu DMC czy RE z odcinka na odcinek stawaly sie coraz lepsze.
Mikami zmienil garaz i niedlugo bedzie mozna przekonac sie, czy jego nazwisko nie jest przereklamowane. Zapowiedziane Bayonetta i Mad World wygladaja na tytuly z wyzszej polki. Zwlaszcza ten drugi.
Pierwszy Resident Evil bez pomyslodawcy i glownego "mozgu" serii, a wiec czesc piata, ktora ma wyjsc lada moment, wywoluje we mnie pewne obawy. Oficjalne materialy w postaci screenshotow i trailerow kaza patrzec na gre przychylnie, jednak moze byc roznie. Capcom ujawnil jedynie ulamek gameplayu, gdzie pokazano akcje i akcje oraz akcje. Boje sie, ze RE stanie sie jak Gears of War albo Army of Two.
Kazda seria z czasem musi sie zmieniac, bo nikt nie zechce grac na okraglo w to samo. Trzymam kciuki za Capcom, by w marszu ku zmianom na lepsze nie wyzioneli residentowego ducha.
Tyle na temat naduzywania patosu w niewinnym tekscie o grach.
Ukonczony pare dni temu Resident Evil 3: Nemesis w wersji GameCube przypomnial mi, jak milym aspektem survival horroru jest przeciwnik, ktory przez cala gre nie spuszcza nas z oczu. Co prawda podobny motyw mielismy juz odslone wstecz w scenariuszu Leona, ale dopiero w RE3 wpompowano nastroj prawdziwego, stresogennego zaszczucia. Nemesis to fajny kolezka. Szkoda, ze mniej wiecej od polowy gry, za kazdym razem gdy dostal lanie od mojej Jill, tracil sporo temperamentu. Z kolei w RE2 tajemniczy, tyrantopodobny przesladowca Leona dopiero pod koniec pokazal na co go stac. W finale dwojki mielismy prawdziwego demona [w zaleznosci od scenariusza itd., ale nie bede juz rozmieniac watku na drobne]. W trojce byla to przerosnieta kijanka. O wiele lepiej niz ostatnia mutacja Nemesisa prezentowal sie wyrzucony na smietnik martwy Tyrant. Szkoda, ze to tylko statysta.
Kocham RE3 i przez pewien czas byla to moja ulubiona czesc, ktora konczylem wielokrotnie roznymi sposobami. Ostatnim razem nie poszlo najlepiej. Narobilem bardzo duzo save'ow, przejscie gry zajelo mi "az" 6 godzin, a w dodatku otrzymalem najnizsza range z mozliwych. F jak FAJTLAPA. Niemniej, musze sie pochwalic, ze grajac na hardzie tylko raz ucieklem przed Nemesisem, jako ze na poczatku gry ciezko jest z amunicja, a nigdy nie bylem dobrym nozownikiem. Kazde kolejne spotkanie, to kanonada Jill i popiskiwanie potwora.
Po RE3 przyszla pora na Resident Evil Code: Veronica, ktora mam od dawna, ale nigdy nie mialem okazji skonczyc, poniewaz moje Dreamcast'y cierpialy na typowa dla nich przypadlosc, polegajaca na samoistnym resetowaniu sie. Poradzilem sobie z usterkami i juz jest dobrze. Veronica nie schodzi z tacy.
Wspanialy Resident, poczynajac od dynamicznego openingu, na ktorym wyraznie widac, ze Claire Redfield jest [obok agentki Brea z Parasite Eve] najladniejsza kobieca postacia gier video. Jesli chodzi o design Claire, bardzo spodobaly mi sie zlepione od potu kosmyki wlosow. Szkoda, ze pokazuja to tylko wstawki CG. Silnik gry pozwolil jedynie na animowanie "kitki" wlosow, ktora kolysze sie podczas biegania.
Pierwszy Resident w pelnym 3D [nie liczac pokracznego pedu w postaci Gun Survivor] i od razu zachwycajacy wizualnie. Kolorsytycznie troszke inny niz czesci poprzednie. Zamglony i mniej kolorowy. Nalezalo czyms przygasic nadmiar terenu do przeliczenia, z ktorym Dreamcast i tak by sobie poradzil. Dowod? Shenmue.
Szkoda, ze Veronica od razu nie pojawil sie w wersji Complete i bede musial zakupic gre ponownie dla pelniejszego i poprawionego wydania. Oczywiscie w wersji na GameCube. Dla ponownego spotkania z lekko oblakanym rodzenstwem Shepard uczynie to z przyjemnoscia. Zwlaszcza, ze RE C:V jest chyba najbardziej przerazajacym i groteskowym Residentem z calej serii. Kapitalna gra. Wspaniale, ze wydanie premierowe pojawilo sie wlasnie na Dreamcasta - konsoli, ktorej posiadanie daje prawdziwa satysfakcje. Sprzet ma dusze albo i dwie.
Tym milym akcentem koncze przynudzanie i oddelegowuje sie przed telewizor.
PR
Kalendarz
10 | 2024/11 | 12 |
S | M | T | W | T | F | S |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Kategorie
Nekrolog
Komentarze
[06/27 Mloda]
[03/14 BZY]
[03/14 w_m]
[11/24 BZY]
[11/24 Morden]
Najnowsze
(10/03)
(09/01)
(08/31)
(08/14)
(07/04)
Trackback
Profile
性別:
非公開
Słaba wyszukiwarka
Najstarsze
(11/01)
(11/01)
(11/11)
(11/11)
(11/30)
Rzucono shurikenów
Analiza