To bardzo proste. Rzecz nalezy udokumentowac. Uznalem, ze waze zdecydowanie za duzo, a ponadto jedzenie zabiera mi zbyt wiele czasu, ktory moglbym spozytkowac chociazby w intencji niniejszego bloga. Nie zbadalem co prawda z zegarkiem w reku, jaka czesc doby ucieka na tzw. dokladaniu do pieca, lecz z pewnoscia jest to co najmniej 1/24. Co za martnostrawstwo...
Jak jest, kazdy widzi. To wazenie sprzed paru dni, ale umowmy sie, ze odzwierciedla stan obecny. Cel jest prosty. Radykalnie zbic wage do 69 kg. 75 to wystarczajaco dobry wynik, ale dla wlasnej satysfakcji chce zejsc nieco nizej. Dziala, jakie wytocze z mysla o tym dlugim i zmudnym "projekcie", beda seria kontrolowanych glodowek. Glodowki, choc przeprowadzane z zupelnie innych pobudek, mam juz za soba. To dobra i sprawdzona metoda, ktorej stosowanie dostarcza nie lada radosci i ogromnych korzysci. Ale o tym nastepnym razem. Powiedzmy za dwa - trzy dni, kiedy przebrne juz przed najtrudniejszy etap odchudzania. A zatem, bez zbednych ceregieli - START!
Jak jest, kazdy widzi. To wazenie sprzed paru dni, ale umowmy sie, ze odzwierciedla stan obecny. Cel jest prosty. Radykalnie zbic wage do 69 kg. 75 to wystarczajaco dobry wynik, ale dla wlasnej satysfakcji chce zejsc nieco nizej. Dziala, jakie wytocze z mysla o tym dlugim i zmudnym "projekcie", beda seria kontrolowanych glodowek. Glodowki, choc przeprowadzane z zupelnie innych pobudek, mam juz za soba. To dobra i sprawdzona metoda, ktorej stosowanie dostarcza nie lada radosci i ogromnych korzysci. Ale o tym nastepnym razem. Powiedzmy za dwa - trzy dni, kiedy przebrne juz przed najtrudniejszy etap odchudzania. A zatem, bez zbednych ceregieli - START!
PR
Nie sposob przecenic roli, jaka dla uniwersum Batmana odegral w pelni licencjonowany animowany serial, produkowany w latach 90. Z uwagi na roznorodnosc i niezaprzeczalna wykwintnosc artystyczna, jako caloksztalt przycmiewa niewatpliwie najlepsze filmy aktorskie, wlacznie z dwoma pierwszymi wysokiej proby epizodami Tima Burtona. Rowniez w odniesieniu do kanonu filmow rysunkowych, bazujacych na opowiesciach superbohaterskich, wypada zwrocic uwage na wysoka oryginalnosc. Omawiana seria, zdaje sie, jako pierwsza zeszla z trasy wytyczonej przez dziesiatki rownie plytkich co rozrywkowych pozycji, obierajac mroczny i smiertelnie powazny tor, majacy niewiele wspolnego z cukierkowym show dla najmlodszych.
Batman: The Animated Series emitowala kiedys telewizja publiczna, najpierw w wersji z lektorem, a nastepnie w nieporownywalnie gorszej - zdubbingowanej. Dobre czasy minely i nie wroca wiecej, wiec jedynym sposobem na zapoznanie sie z materialem jest zakup sygnowanych logiem DC wydan DVD, podzielonych na cztery czesci. Z niewiadomych mi przyczyn, jedynie dwie pierwsze zostaly wydany w Europie, zas vol. 3 i 4 nalezy sobie sprowadzic ze Stanow. Kazde pudelko posiada tekturowa obwolute i zawiera cztery kompakty. Jeden sezon to ponad 25 epizodow [okolo 25 minut kazdy], a zatem calkiem sporo ogladania.
Mimo goracego uczucia, jakim darze te serie, musze zaznaczyc, ze wsrod natloku wspanialosci zdarzaja sie odcinki slabsze. W ramach pocieszenia dodam, iz problem dotyczy glownie poczatku pierwszego sezonu, kiedy to nazbyt odczuwalne sa nalecialosci tradycji. Bohaterowie komentuja na glos, co aktualnie robia, pelno taniej teatralnosci, a rezyseria pozostawia wiele do czynienia. Jednak niesamowite, jak w przeciagu niespelna dziesieciu czesci, film dojrzewa, ustanawiajac klase, o ktorej tak gornolotnie trabilem w pierwszym akapicie. Niezmienione pozostaja jedynie niesamowity design serii, okreslany przez tworcow mianem Dark Déco oraz orkiestrowa muzyka, niezyjacej juz Shirley Walker. Mozna powiedziec, ze ze wszystkich filmow o Batmanie, to wlasnie ten animowany serial wspial sie na wyzyny artyzmu graficznego i muzycznego.
Ciezko opisac wrazenia po przetrawieniu tak wybornego materialu. Animowany Batman ani troche sie nie zestarzal. Jest to zasluga "sztywnych", w pelni alternatywnych realiow, bedacych miejscem akcji. Rowniez wizualnie rzecz prezentuje sie rownie dobrze jak kilkanascie lat temu. Im bardziej oszczedna i mroczna forma, w tym przypadku dosc osobliwy noir, tym wieksza tolerancja na uplyw czasu i zmieniajace sie trendy.
Do zakupu i obejrzenia zachecac raczej nie trzeba. Warto wspomniec, ze na plytach znalazlo sie miejsce na troche dodatkow. Szkoda, ze nie ma napisow do sciezek z komentarzem. Nie wiedziec czemu, na pierwszej plycie nie znalazly sie rowniez napisy do materialu z wypowiedziami tworcow - na nastepnej juz byly. Czego mozna dowiedziec sie z dodatkow? Na przyklad, co wspolnego maja Joker i Luke Skywalker. Tak na marginesie - okazuje sie, ze co najmniej polowa lektorow, uzyczajacych glos bohaterom serialu, dostala angaz w bijacej rekordy popularnosci grze video z "Arkham Asylum" w tytule.
Co dalej po Batman: The Animated Series? Zanim siegniecie po box set'y z kolejnymi sezonami, warto zakupic pelnometrazowa kinowke "Batman: Mask of the Phantasm", w ktorym pojawia sie konkurencja dla Mrocznego Msciciela, a Bruce Wayne zmaga sie z echami przeszlosci. Film rozpoczyna opening, ktory kazdemu zapadnie w pamiec. Oriekstra pod wodza Shirley Walker i przeszywajacy spiew choralny okrywajace trwoga mroczne Gotham. To trzeba zobaczyc.
Batman: The Animated Series emitowala kiedys telewizja publiczna, najpierw w wersji z lektorem, a nastepnie w nieporownywalnie gorszej - zdubbingowanej. Dobre czasy minely i nie wroca wiecej, wiec jedynym sposobem na zapoznanie sie z materialem jest zakup sygnowanych logiem DC wydan DVD, podzielonych na cztery czesci. Z niewiadomych mi przyczyn, jedynie dwie pierwsze zostaly wydany w Europie, zas vol. 3 i 4 nalezy sobie sprowadzic ze Stanow. Kazde pudelko posiada tekturowa obwolute i zawiera cztery kompakty. Jeden sezon to ponad 25 epizodow [okolo 25 minut kazdy], a zatem calkiem sporo ogladania.
Mimo goracego uczucia, jakim darze te serie, musze zaznaczyc, ze wsrod natloku wspanialosci zdarzaja sie odcinki slabsze. W ramach pocieszenia dodam, iz problem dotyczy glownie poczatku pierwszego sezonu, kiedy to nazbyt odczuwalne sa nalecialosci tradycji. Bohaterowie komentuja na glos, co aktualnie robia, pelno taniej teatralnosci, a rezyseria pozostawia wiele do czynienia. Jednak niesamowite, jak w przeciagu niespelna dziesieciu czesci, film dojrzewa, ustanawiajac klase, o ktorej tak gornolotnie trabilem w pierwszym akapicie. Niezmienione pozostaja jedynie niesamowity design serii, okreslany przez tworcow mianem Dark Déco oraz orkiestrowa muzyka, niezyjacej juz Shirley Walker. Mozna powiedziec, ze ze wszystkich filmow o Batmanie, to wlasnie ten animowany serial wspial sie na wyzyny artyzmu graficznego i muzycznego.
Ciezko opisac wrazenia po przetrawieniu tak wybornego materialu. Animowany Batman ani troche sie nie zestarzal. Jest to zasluga "sztywnych", w pelni alternatywnych realiow, bedacych miejscem akcji. Rowniez wizualnie rzecz prezentuje sie rownie dobrze jak kilkanascie lat temu. Im bardziej oszczedna i mroczna forma, w tym przypadku dosc osobliwy noir, tym wieksza tolerancja na uplyw czasu i zmieniajace sie trendy.
Do zakupu i obejrzenia zachecac raczej nie trzeba. Warto wspomniec, ze na plytach znalazlo sie miejsce na troche dodatkow. Szkoda, ze nie ma napisow do sciezek z komentarzem. Nie wiedziec czemu, na pierwszej plycie nie znalazly sie rowniez napisy do materialu z wypowiedziami tworcow - na nastepnej juz byly. Czego mozna dowiedziec sie z dodatkow? Na przyklad, co wspolnego maja Joker i Luke Skywalker. Tak na marginesie - okazuje sie, ze co najmniej polowa lektorow, uzyczajacych glos bohaterom serialu, dostala angaz w bijacej rekordy popularnosci grze video z "Arkham Asylum" w tytule.
Co dalej po Batman: The Animated Series? Zanim siegniecie po box set'y z kolejnymi sezonami, warto zakupic pelnometrazowa kinowke "Batman: Mask of the Phantasm", w ktorym pojawia sie konkurencja dla Mrocznego Msciciela, a Bruce Wayne zmaga sie z echami przeszlosci. Film rozpoczyna opening, ktory kazdemu zapadnie w pamiec. Oriekstra pod wodza Shirley Walker i przeszywajacy spiew choralny okrywajace trwoga mroczne Gotham. To trzeba zobaczyc.
PSP to fajne urzadzenie. Duzy ekran, mocny hardware, wysoki stopien multimedialnosci [zwlaszcza po wgraniu CFW]. Jednak paradoksalnie nie zawsze sprawdza sie jako konsola. Te wade demaskuje wiekszosc zrecznosciowych tytulow o wartkiej akcji, gdzie wykorzystywana jest duza liczba przyciskow. Jedna z takich gier jest Resistance: Retribution, bedacy czescia cenionego uniwersum FPS'ow z PlayStation 3. Na pierwszy rzut oka, pozycja z gornej polki, ktora rownie dobrze moglaby ukazac sie pare lat temu na PlayStation 2, gdyz wizualnie reprezentuje srednio-wysoki poziom wspomnianej konsoli. I moze lepiej, gdyby sie ukazala, gdyz ergonomia PSP w duzym stopniu odbiera przyjemnosc z grania. Retribution dziala mniej wiecej jak mocno przytepione Gears of War. Gameplay sprowadza sie glownie do szybkiej eliminacji przeciwnikow przy jednoczesnym korzystaniu z oslon. Shoot'em all z odrobina taktyki. Zabawa jest przednia przez kilka pierwszych poziomow, ale czar pryska gdy gra robi sie trudniejsza. Nie sposob finezyjnie realizowac wlasnych pomyslow na eksterminacje, gdyz zadanie komplikuja toporne sterowanie z fatalnym strafe'm kamery o absurdalnie niskiej czulosci. W efekcie czego jasna strone gameplay'u szlag trafia i jestesmy skazani na nastepujacy algorytm: znajdz oslone, zaczekaj na chwile spokoju, przyceluj, wystrzel salwe, podbiegnij do kolejnej oslony itd. az do samego konca.
Granie w Retribution przynosi radosc i satysfakcje pod warunkiem, ze wszystko idzie jak po masle. Predzej czy pozniej nadchodzi niestety moment, w ktorym okazuje sie, ze stanowczo za malo w grze checkpoint'ow. Gra jest raczej prosta i liniowa, ale nie ma w niej niestety miejsca na kombinowanie. Najprostsza i najszybsza metoda na pokonanie etapu jest wstepny rekonesans i zlapanie kulki, by po wznowieniu wiedziec, kiedy, i w ktorym kierunku zapobiegawczo odwrocic kamere. Mozna tez przechodzic Retribution "ostroznymi krokami", ale wowczas mamy do czynienia z turowka, ktora niemilosiernie sie dluzy.
No dobrze, Wyzalilem sie dostatecznie. Mimo licznych napadow zlosci i zrezygnowania, udalo mi sie gre ukonczyc. Retribution podejmuje oklepany do bolu temat inwazji Obcych, ktorzy replikuja sie w stosunku 1:1, wykorzystujac ludzkie istnienia. Wcielamy sie w postac wyszczekanego szeregowca o umiejetnosciach Rambo, ktory postanawia polozyc temu kres. Muzyka od pompatycznej po budzaca groze, jak w hollywodzkiej superprodukcji. Grafika na wysokim poziomie z bardzo duza jak na PSP iloscia efektow oswietlenia. Ciekawa fabula z dziesiatkami przerywnikow, od cut-scenek po CGI. Prerenderowane filmiki jakosciowo bardzo przypominaja mi te z Resident Evil 3: Nemesis. Nawet animacja postaci identyczna. Podczas licznych sesji [lacznie jakies 12 godzin] myslalem sobie tak: ta gra jest super, ale gdzie jest port do Dual Shock'a? Nie pisze tu recenzji i nie wystawiam not [bo nibo po co to komu?], ale niech pukna sie w glowe figury z serwisow branzowych, ktore daly Resistance Retribution wiecej niz 70%. Co sie okazuje, takich wlasnie ocen bylo zdecydowanie najwiecej.
Granie w Retribution przynosi radosc i satysfakcje pod warunkiem, ze wszystko idzie jak po masle. Predzej czy pozniej nadchodzi niestety moment, w ktorym okazuje sie, ze stanowczo za malo w grze checkpoint'ow. Gra jest raczej prosta i liniowa, ale nie ma w niej niestety miejsca na kombinowanie. Najprostsza i najszybsza metoda na pokonanie etapu jest wstepny rekonesans i zlapanie kulki, by po wznowieniu wiedziec, kiedy, i w ktorym kierunku zapobiegawczo odwrocic kamere. Mozna tez przechodzic Retribution "ostroznymi krokami", ale wowczas mamy do czynienia z turowka, ktora niemilosiernie sie dluzy.
No dobrze, Wyzalilem sie dostatecznie. Mimo licznych napadow zlosci i zrezygnowania, udalo mi sie gre ukonczyc. Retribution podejmuje oklepany do bolu temat inwazji Obcych, ktorzy replikuja sie w stosunku 1:1, wykorzystujac ludzkie istnienia. Wcielamy sie w postac wyszczekanego szeregowca o umiejetnosciach Rambo, ktory postanawia polozyc temu kres. Muzyka od pompatycznej po budzaca groze, jak w hollywodzkiej superprodukcji. Grafika na wysokim poziomie z bardzo duza jak na PSP iloscia efektow oswietlenia. Ciekawa fabula z dziesiatkami przerywnikow, od cut-scenek po CGI. Prerenderowane filmiki jakosciowo bardzo przypominaja mi te z Resident Evil 3: Nemesis. Nawet animacja postaci identyczna. Podczas licznych sesji [lacznie jakies 12 godzin] myslalem sobie tak: ta gra jest super, ale gdzie jest port do Dual Shock'a? Nie pisze tu recenzji i nie wystawiam not [bo nibo po co to komu?], ale niech pukna sie w glowe figury z serwisow branzowych, ktore daly Resistance Retribution wiecej niz 70%. Co sie okazuje, takich wlasnie ocen bylo zdecydowanie najwiecej.
Przerywam dlugie milczenie, by pochwalic sie ukonczeniem niezwykle absorbujacej i satysfakcjonujacej lektury, jaka jest "Mao" autorstwa Jung Chang i Jona Halliday'a [jej meza]. Pania Chang poznalem dzieki ksiazce "Dzikie Labedzie: Trzy Cory Chin", w ktorej przedstawila historie swoja, swojej matki i babki, za tlo przyjmujac burzliwe wydarzenia jakie przez dekady wstrzasaly dwudziestowieczenymi Chinami. Szczera wymowa tamtej opowiesci zdradzala niejako zobowiazanie autorki wobec koniecznosci rozpisania zyciorysu Mao w najblizszej przyszlosci. Udalo sie to po dziesiecioletnim dochodzeniu wypelnionym podrozami, wywiadami, rozmowami i szperaniem w [zwykle tajnych] dokumentach. Widzac ponad stustronicowe zestawienie przypisow oraz liste osob, ktore, w taki czy inny sposob, dostarczyly materialy natury historycznej, moge tylko chylic czola przed ogromem i trudem przedsiewziecia.
Co w ksiazce? Pelen przekroj przez zycie Mao Zedonga. Od narodzin, poprzez lata dochodzenia do wladzy, az po czasy Rewolucji Kulturalnej i smierc. Postac ma wskros zla i przewrotna, lecz szalenie ciekawa. Jeden z najokrutniejszych dyktatorow wszechczasow, z mniej lub bardziej posredniej winy ktorego smierc poniosly dziesiatki milionow Chinczykow. Czlowiek, ktory do osiagniecia wlasnych celow, czesto irracjonalnych, gotow byl poswiecic masy, wykorzystujac przywilej wladania najludniejszym krajem Ziemi. Prywatnie oczytany, z pewnoscia szalenie inteligentny i wrazliwy na sztuke. Rowniez poeta, autor licznych wierszy, ktorym nie sposob odmowic uroku. W pamieci uktwil mi zwlaszcza jeden z nich, w ktorym padaja slowa "(...)jednym krokiem wspialem sie na szczyt.", doskonale ilustrujacy owczesne ambicje Mao. Poza tym, absolutny mistrz intryg i spiskow, ktore knul az do konca swych dni.
Nie moglbym zakonczyc wpisu bez zadeklarowania ogromnego podziwu dla autorki, ktora zdobyla juz moje serce swoja wczesniejsza powiescia. Jung Chang dorastala w maoistowskich Chinach, bedac naocznym swiadkiem wielu kluczowych wydarzen tamtego okresu. Jako posrednia ofiara komunizmu [bezposrednio represjonowani byli jej rodzice] nie zalamala sie i dzieki wyjatkowemu uporowi legalnie [co samo w sobie graniczylo z cudem] wydostala sie z Chin, by zamieszkac i zyc az do dzisiaj w Wielkiej Brytanii. Napisanie i publikacja "Dzikich Labedzi", a tym bardziej biografii Mao Zedonga nie bylaby mozliwa w ojczystym kraju. W Chinach, gdzie, cytujac epilog z zyciorysu "Obecni komunistyczni wladcy uwazaja sie za spadkobiercow Mao i zaciekle szerza jego mit", obydwie publikacje sa absolutnie zakazane.
PS Korzystajac z okazji, dziekuje nielicznej grupie osob za zagladanie na blog. W dalszym ciagu sa to glownie znajomi. Ale to i tak niezle, zwazywszy na fakt, ze ostatnio nic sie tutaj nie dzieje.
Co w ksiazce? Pelen przekroj przez zycie Mao Zedonga. Od narodzin, poprzez lata dochodzenia do wladzy, az po czasy Rewolucji Kulturalnej i smierc. Postac ma wskros zla i przewrotna, lecz szalenie ciekawa. Jeden z najokrutniejszych dyktatorow wszechczasow, z mniej lub bardziej posredniej winy ktorego smierc poniosly dziesiatki milionow Chinczykow. Czlowiek, ktory do osiagniecia wlasnych celow, czesto irracjonalnych, gotow byl poswiecic masy, wykorzystujac przywilej wladania najludniejszym krajem Ziemi. Prywatnie oczytany, z pewnoscia szalenie inteligentny i wrazliwy na sztuke. Rowniez poeta, autor licznych wierszy, ktorym nie sposob odmowic uroku. W pamieci uktwil mi zwlaszcza jeden z nich, w ktorym padaja slowa "(...)jednym krokiem wspialem sie na szczyt.", doskonale ilustrujacy owczesne ambicje Mao. Poza tym, absolutny mistrz intryg i spiskow, ktore knul az do konca swych dni.
Nie moglbym zakonczyc wpisu bez zadeklarowania ogromnego podziwu dla autorki, ktora zdobyla juz moje serce swoja wczesniejsza powiescia. Jung Chang dorastala w maoistowskich Chinach, bedac naocznym swiadkiem wielu kluczowych wydarzen tamtego okresu. Jako posrednia ofiara komunizmu [bezposrednio represjonowani byli jej rodzice] nie zalamala sie i dzieki wyjatkowemu uporowi legalnie [co samo w sobie graniczylo z cudem] wydostala sie z Chin, by zamieszkac i zyc az do dzisiaj w Wielkiej Brytanii. Napisanie i publikacja "Dzikich Labedzi", a tym bardziej biografii Mao Zedonga nie bylaby mozliwa w ojczystym kraju. W Chinach, gdzie, cytujac epilog z zyciorysu "Obecni komunistyczni wladcy uwazaja sie za spadkobiercow Mao i zaciekle szerza jego mit", obydwie publikacje sa absolutnie zakazane.
PS Korzystajac z okazji, dziekuje nielicznej grupie osob za zagladanie na blog. W dalszym ciagu sa to glownie znajomi. Ale to i tak niezle, zwazywszy na fakt, ze ostatnio nic sie tutaj nie dzieje.
Na co mozna natrafic, szperajac w domowej biblioteczce mieszkanca Arkadii? Przyklad jednego z wielu akcentow humorystycznych w grze.
Kalendarz
10 | 2024/11 | 12 |
S | M | T | W | T | F | S |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Kategorie
Nekrolog
Komentarze
[06/27 Mloda]
[03/14 BZY]
[03/14 w_m]
[11/24 BZY]
[11/24 Morden]
Najnowsze
(10/03)
(09/01)
(08/31)
(08/14)
(07/04)
Trackback
Profile
性別:
非公開
Słaba wyszukiwarka
Najstarsze
(11/01)
(11/01)
(11/11)
(11/11)
(11/30)
Rzucono shurikenów
Analiza