Pod durnie brzmiaca nazwa "Ergo Proxy" kryje sie niecodzienne, cyberpunkowe anime osadzone w postapokaliptycznych realiach. Produkcja z 2006 roku wykonana w modnej ostatnimi czasy technice, laczacej w sobie tradycyjny, rysunkowy warsztat z animacjami 3D. W Ergo na szczescie przewaza 2D. Trzeci wymiar posluzyl glownie sugestywnemu oddaniu bezkresu zniszczonego swiata. Innymi slowy, pojawia sie po to, by przytloczyc widza gleboka perspektywa. Nietuzinkowosc filmu nie ma jednak nic wspolnego z wykorzystana forma. Dlaczego? - o tym za chwile.
Ergo Proxy bylo zakupem planowanym od dawna. Wydaje mi sie, ze jak dotad pozostaje najciekawsza pozycja oferty polskiego Anime Gate. Wydawca juz od kilku lat funkcjonuje na polskim rynku, ale odnosze wrazenie, ze za jakis czas dolaczy do cmentarzyska inicjatyw, ktore udowodnily, ze w Polsce nie sposob wyzyc z rozpowszechniania anime. W tym kraju potrzeby tzw. entuzjastow w glownej mierze zaspokajaja torrenty, zatem popyt na legalny towar jest minimalny. Byc moze cos zmieniloby sie w tej kwestii, gdyby Anime Gate zrezygnowalo z wypuszczania miernoty, od ktorej az roi sie w ich ofercie... Krytyka na blogu, ktorego nikt nie czyta niczego nie zmieni, powroce wiec do meritum.
Ergo od samego poczatku budzilo we mnie mieszane uczucia. Bardzo spodobala mi sie historia, laczaca w sobie najciekawsze motywy z kultowych pozycji s-f. Mamy wiec upadek ludzkosci, bunt robotow [autoreiv'ow], pozornie utopijne miasto [Romdo], przebudzenie niszczycielskiej sily [Proxy]... Oto klimaty, w ktorych gustuje. Nigdy dosc. Z drugiej zas strony, smieszy mnie stawianie Ergo Proxy na rowni z klasyka [dosc czesty chwyt reklamowy]. Wtorna tematyka ukazana nieco bardziej nietypowo. Troszke za malo, by rozpatrywac film w kategorii dziela, a ilekroc stykalem sie z materialami promocyjnymi, czulem sie wrecz przytloczony skala pustoslowia i frazesow wyrozniajacych Ergo.
Prawda o Ergo Proxy jest bardzo brutalna. Anime ma charakter niszowy, cierpi na syndrom belkotu pseudofilozoficznego, dziala usypiajaco [a wg deklaracji z rewersu okladki mialo wstrzasnac moja wyobraznia], powiela schematy, a w kategoriach czysto technicznych nie wnosi absolutnie nic ciekawego. Udzwiekowienie to jedyne, co zasluzylo na oklaski. Warstwa audio, z jednej strony barwna i zroznicowana, z drugiej diabelnie skuteczna w zwalczaniu ciszy, ktora wg niektorych byc moze stanowi srodek artystyczny - moim zdaniem kiepski i trywialny. Cisza nie musi byc gluchym dzwiekiem. Najlepszym na to dowodem tlo muzyczne w Ergo Proxy, zawsze wypelnione szumem, delikatnym dudnieniem, badz blizej nieokreslonymi pomrukami, ktore moga przywodzic na mysl prace wentylatorow, niedyskretna wedrowke powietrza albo dalekie, stlumione odglosy miasta. Do ogladania specjalnie zakladalem sluchawki, by uchwycic jak najwiecej szczegolow. Pojawiajace sie czasami kompozycje, zazwyczaj niepokojace, pasuja jak ulal do stylistyki, w ktorej utkano Ergo Proxy. Soundtrack nie nalezy moze do najbardziej przebojowych, ale wiedzac, ze jest w moim zasiegu za niewielkie pieniadze, nie zastanawialbym sie dlugo nad zakupem.
Nie chcac przedstawiac zarysow fabuly, przygotowalem maly klip, ktory zrobi to za mnie. Trailer ukazuje sylwetki kluczowych postaci i doskonale wprowadza w rzeczywistosc Ergo Proxy. Decydujac sie na zakup, nie nalezy jednak przywiazywac szczegolnej uwagi do kwestii poruszonych w zapowiedzi. W Ergo Proxy historia bardzo szybko schodzi na dalszy plan, ustepujac miejsca rozleglej i poczatkowo ciezkiej do zrozumienia sferze psychicznej bohaterow. Opowiesc pelna refleksji, poszukiwania tozsamosci i bladzenia w gaszczu pytan pozostawionych bez odpowiedzi. Stad dluzyzny i senna atmosfera, ktora zaakceptuja tylko ci, ktorym taki nastroj odpowiada. Klimat skojarzyl mi sie z bezlitosnie krytykowanym francuskim filmem Immortel, ktory osobiscie bardzo milo wspominam. W Ergo jest tez cos z Ghost In The Shell, Final Fantasy: The Spirit Within i Equilibrium.
Slowo o bohaterach, ktorzy z poczatku wydaja sie zupelnie nieciekawi. Cos w tym jest. Vincent zajmuje sie rozterkami i uzalaniem sie nad soba, od czasu do czasu przyjmujac... bardziej smiercionosna forme, w ktorej to postaci naprawde moze sie podobac. Prawdziwymi gwiazdami Ergo sa dziewczyny. Mala Pino i ciemnowlosa Re-L [wym. riru]. Pino jest androidem, pelniacym funkcje maskotki, dlatego w przeciwienstwie do innych autoreiv'ow moze poslugiwac sie mimika, imitujac prawdziwe emocje. Pino dziala na zasadzie rozbrajacza - z dziecieca naturalnoscia zazwyczaj zupelnie niechcacy rozluznia atmosfere, co nie pozostaje bez wplywu zarowno na pozostalych bohaterow, jak i widza. Przebrana za krolika Pino w moich oczach uchodzi za absolutnie wyjatkowa postac. Zwlaszcza w filmie, w ktorym uczuciowosc sprawia wrazenie odleglej i syntetycznej.
Z Re-l [od Real] od samego poczatku mialem problem. Postac ta fajnie wyglada i roztacza wokol siebie aure tajemniczosci. Charakter panny Mayer okazuje sie jednak niezbyt ciekawy, a momentami odpychajacy. Nikt nie lubi bezustannie nadasanych egoistek, odnoszacych sie do innych z nieokrzesana wyzszoscia. Cechy, ktore przytoczylem zauwazaja nawet pozostali bohaterowie filmu, w tym osobisty opiekun Re-l - android, nawiasem mowiac. Jesli dobrze pamietam, nazwal ja "zimna, egoistyczna suka". Swoje prawdziwe, ekstremalnie negatywne oblicze Re-l zostaje zdemaskowane gdy w poblizu pojawia sie Pino. Ogien i woda, z ta roznica, ze Pino pozostaje niewzruszona na ataki Re-l. Psychika tej drugiej ciekawila chyba samych tworcow, poniewaz poswiecili jej jeden odcinek, pt. "Busy Doing Nothing". Jak nazwa wskazuje, Re-l zmaga sie w nim z nieunikniona bezczynnoscia. Silny charakter dziewczyny peka, odslaniajac przy okazji ekstremalne formy egoizmu. Rewelacyjny epizod, ktory zrzucilem na HDD w postaci DivX'a. Dobrze miec pod reka i wracac don kiedy dusza zapragnie.
Ergo Proxy bylo ciekawa przygoda. Ponarzekalem troche, ale w gruncie rzeczy film bardzo mi sie podobal. Poczatkowe 5 epizodow obejrzalem ponownie i musze przyznac, ze bylo lepiej niz za pierwszym razem. Znajac juz fabule, moglem skoncentrowac sie na wyszukiwaniu rozmaitych smaczkow i niespodzianek, z ktorych wczesniej ciezko bylo uchwycic jakikolwiek sens. W zrozumieniu historii bardzo pomoglo Anime Gate, umieszczajac w dodatkach ostatniej plyty opis kluczowych wydarzen. Pomocy udzielili takze tworcy. Jeden z odcinkow przeksztalcony w szalony, japonski teleturniej ma charakter czysto edukacyjny. Jednak odslonieto w nim tak wiele faktow, ze nawet po kilkukrotnym obejrzeniu nie daloby sie polaczyc wszystkiego w spojna calosc.
Majac nieco wiecej czasu z wielka ochota dalbym sie poniesc Ergo Proxy jeszcze raz. Bardzo odpowiada mi atmosfera, ktora film epatuje, a w dodatku fabula staje sie tym ciekawsza, im dluzej sie nad nia zastanawiamy. Narzekalem, ze zbyt duza ilosc odcinkow pociagnela za soba koniecznosc zaangazowania niezliczonych dluzyzn, a teraz chcialoby sie wiecej niz 23 epizody. Na otarcie lez pozostaja mi "przeterminowany" kalendarz oraz pocztowki dostarczone wraz z polskim wydaniem. Dobre i to, choc wolalbym pluszowa Pino.
Ergo Proxy bylo zakupem planowanym od dawna. Wydaje mi sie, ze jak dotad pozostaje najciekawsza pozycja oferty polskiego Anime Gate. Wydawca juz od kilku lat funkcjonuje na polskim rynku, ale odnosze wrazenie, ze za jakis czas dolaczy do cmentarzyska inicjatyw, ktore udowodnily, ze w Polsce nie sposob wyzyc z rozpowszechniania anime. W tym kraju potrzeby tzw. entuzjastow w glownej mierze zaspokajaja torrenty, zatem popyt na legalny towar jest minimalny. Byc moze cos zmieniloby sie w tej kwestii, gdyby Anime Gate zrezygnowalo z wypuszczania miernoty, od ktorej az roi sie w ich ofercie... Krytyka na blogu, ktorego nikt nie czyta niczego nie zmieni, powroce wiec do meritum.
Ergo od samego poczatku budzilo we mnie mieszane uczucia. Bardzo spodobala mi sie historia, laczaca w sobie najciekawsze motywy z kultowych pozycji s-f. Mamy wiec upadek ludzkosci, bunt robotow [autoreiv'ow], pozornie utopijne miasto [Romdo], przebudzenie niszczycielskiej sily [Proxy]... Oto klimaty, w ktorych gustuje. Nigdy dosc. Z drugiej zas strony, smieszy mnie stawianie Ergo Proxy na rowni z klasyka [dosc czesty chwyt reklamowy]. Wtorna tematyka ukazana nieco bardziej nietypowo. Troszke za malo, by rozpatrywac film w kategorii dziela, a ilekroc stykalem sie z materialami promocyjnymi, czulem sie wrecz przytloczony skala pustoslowia i frazesow wyrozniajacych Ergo.
Prawda o Ergo Proxy jest bardzo brutalna. Anime ma charakter niszowy, cierpi na syndrom belkotu pseudofilozoficznego, dziala usypiajaco [a wg deklaracji z rewersu okladki mialo wstrzasnac moja wyobraznia], powiela schematy, a w kategoriach czysto technicznych nie wnosi absolutnie nic ciekawego. Udzwiekowienie to jedyne, co zasluzylo na oklaski. Warstwa audio, z jednej strony barwna i zroznicowana, z drugiej diabelnie skuteczna w zwalczaniu ciszy, ktora wg niektorych byc moze stanowi srodek artystyczny - moim zdaniem kiepski i trywialny. Cisza nie musi byc gluchym dzwiekiem. Najlepszym na to dowodem tlo muzyczne w Ergo Proxy, zawsze wypelnione szumem, delikatnym dudnieniem, badz blizej nieokreslonymi pomrukami, ktore moga przywodzic na mysl prace wentylatorow, niedyskretna wedrowke powietrza albo dalekie, stlumione odglosy miasta. Do ogladania specjalnie zakladalem sluchawki, by uchwycic jak najwiecej szczegolow. Pojawiajace sie czasami kompozycje, zazwyczaj niepokojace, pasuja jak ulal do stylistyki, w ktorej utkano Ergo Proxy. Soundtrack nie nalezy moze do najbardziej przebojowych, ale wiedzac, ze jest w moim zasiegu za niewielkie pieniadze, nie zastanawialbym sie dlugo nad zakupem.
Nie chcac przedstawiac zarysow fabuly, przygotowalem maly klip, ktory zrobi to za mnie. Trailer ukazuje sylwetki kluczowych postaci i doskonale wprowadza w rzeczywistosc Ergo Proxy. Decydujac sie na zakup, nie nalezy jednak przywiazywac szczegolnej uwagi do kwestii poruszonych w zapowiedzi. W Ergo Proxy historia bardzo szybko schodzi na dalszy plan, ustepujac miejsca rozleglej i poczatkowo ciezkiej do zrozumienia sferze psychicznej bohaterow. Opowiesc pelna refleksji, poszukiwania tozsamosci i bladzenia w gaszczu pytan pozostawionych bez odpowiedzi. Stad dluzyzny i senna atmosfera, ktora zaakceptuja tylko ci, ktorym taki nastroj odpowiada. Klimat skojarzyl mi sie z bezlitosnie krytykowanym francuskim filmem Immortel, ktory osobiscie bardzo milo wspominam. W Ergo jest tez cos z Ghost In The Shell, Final Fantasy: The Spirit Within i Equilibrium.
Slowo o bohaterach, ktorzy z poczatku wydaja sie zupelnie nieciekawi. Cos w tym jest. Vincent zajmuje sie rozterkami i uzalaniem sie nad soba, od czasu do czasu przyjmujac... bardziej smiercionosna forme, w ktorej to postaci naprawde moze sie podobac. Prawdziwymi gwiazdami Ergo sa dziewczyny. Mala Pino i ciemnowlosa Re-L [wym. riru]. Pino jest androidem, pelniacym funkcje maskotki, dlatego w przeciwienstwie do innych autoreiv'ow moze poslugiwac sie mimika, imitujac prawdziwe emocje. Pino dziala na zasadzie rozbrajacza - z dziecieca naturalnoscia zazwyczaj zupelnie niechcacy rozluznia atmosfere, co nie pozostaje bez wplywu zarowno na pozostalych bohaterow, jak i widza. Przebrana za krolika Pino w moich oczach uchodzi za absolutnie wyjatkowa postac. Zwlaszcza w filmie, w ktorym uczuciowosc sprawia wrazenie odleglej i syntetycznej.
Z Re-l [od Real] od samego poczatku mialem problem. Postac ta fajnie wyglada i roztacza wokol siebie aure tajemniczosci. Charakter panny Mayer okazuje sie jednak niezbyt ciekawy, a momentami odpychajacy. Nikt nie lubi bezustannie nadasanych egoistek, odnoszacych sie do innych z nieokrzesana wyzszoscia. Cechy, ktore przytoczylem zauwazaja nawet pozostali bohaterowie filmu, w tym osobisty opiekun Re-l - android, nawiasem mowiac. Jesli dobrze pamietam, nazwal ja "zimna, egoistyczna suka". Swoje prawdziwe, ekstremalnie negatywne oblicze Re-l zostaje zdemaskowane gdy w poblizu pojawia sie Pino. Ogien i woda, z ta roznica, ze Pino pozostaje niewzruszona na ataki Re-l. Psychika tej drugiej ciekawila chyba samych tworcow, poniewaz poswiecili jej jeden odcinek, pt. "Busy Doing Nothing". Jak nazwa wskazuje, Re-l zmaga sie w nim z nieunikniona bezczynnoscia. Silny charakter dziewczyny peka, odslaniajac przy okazji ekstremalne formy egoizmu. Rewelacyjny epizod, ktory zrzucilem na HDD w postaci DivX'a. Dobrze miec pod reka i wracac don kiedy dusza zapragnie.
Ergo Proxy bylo ciekawa przygoda. Ponarzekalem troche, ale w gruncie rzeczy film bardzo mi sie podobal. Poczatkowe 5 epizodow obejrzalem ponownie i musze przyznac, ze bylo lepiej niz za pierwszym razem. Znajac juz fabule, moglem skoncentrowac sie na wyszukiwaniu rozmaitych smaczkow i niespodzianek, z ktorych wczesniej ciezko bylo uchwycic jakikolwiek sens. W zrozumieniu historii bardzo pomoglo Anime Gate, umieszczajac w dodatkach ostatniej plyty opis kluczowych wydarzen. Pomocy udzielili takze tworcy. Jeden z odcinkow przeksztalcony w szalony, japonski teleturniej ma charakter czysto edukacyjny. Jednak odslonieto w nim tak wiele faktow, ze nawet po kilkukrotnym obejrzeniu nie daloby sie polaczyc wszystkiego w spojna calosc.
Majac nieco wiecej czasu z wielka ochota dalbym sie poniesc Ergo Proxy jeszcze raz. Bardzo odpowiada mi atmosfera, ktora film epatuje, a w dodatku fabula staje sie tym ciekawsza, im dluzej sie nad nia zastanawiamy. Narzekalem, ze zbyt duza ilosc odcinkow pociagnela za soba koniecznosc zaangazowania niezliczonych dluzyzn, a teraz chcialoby sie wiecej niz 23 epizody. Na otarcie lez pozostaja mi "przeterminowany" kalendarz oraz pocztowki dostarczone wraz z polskim wydaniem. Dobre i to, choc wolalbym pluszowa Pino.
PR
Kalendarz
10 | 2024/11 | 12 |
S | M | T | W | T | F | S |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Kategorie
Nekrolog
Komentarze
[06/27 Mloda]
[03/14 BZY]
[03/14 w_m]
[11/24 BZY]
[11/24 Morden]
Najnowsze
(10/03)
(09/01)
(08/31)
(08/14)
(07/04)
Trackback
Profile
性別:
非公開
Słaba wyszukiwarka
Najstarsze
(11/01)
(11/01)
(11/11)
(11/11)
(11/30)
Rzucono shurikenów
Analiza