Nienawidze gdy moje zabawki kurza sie, badz rysuja, a prawde mowiac jedynie przeraza mnie taka wizja. Wszystkie gadzety, ktorych jestem pierwszem i jedynym wlascicielem, wolne sa od skaz. Zawdzieczaja to miedzy innymi temu, ze za kazdym razem, gdy cos nowego wskakuje na polke, rownoczesnie staram sie inwestowac w dedykowane akcesoria ochronne.
Pokrowce i folie potrafia sporo kosztowac, zwlaszcza te oficjalne. Na sprzecie najlepiej lezy oryginalne ubranko, sygnowane logiem macierzystego producenta. Wielka szkoda, ze oficjalny produkt to zazwyczaj jedynie logo i ladny wyglad. Czesto okazuje sie, ze wykladajac bajonska sume na wyrob znanej marki wcale nie otrzymujemy gwarancji na to, ze nabytek bedzie wprost proporcjonalnej jakosci.
Jaki czas temu poszukiwalem porzadnego pokrowca dla jednego z moich GBA SP. Nie wyobrazam sobie przenosnej konsoli bez zabezpieczenia, tak samo jak nie wyobrazam sobie paczka bez lukru. Sposrod szerokiej oferty badziewia dostepnego na lokalnym rynku, wyodrebnilem trzy pokrowce, kazdy innego producenta. Nintendo, Madcatz i nie znany mi wczesniej Draxter. Stosunek cenowy wygladal mniej wiecej tak: [Nin] 3: [Mad] 2: [Drax] 1. Ciezko jest wyczuc jakosc produktu na podstawie opisu i zdjecia, a poniewaz najbardziej wiarygodnym czynnikiem opiniotworczym jestem ja sam, wzialem cala trojce. Jesli mam wyrobic sobie zdanie na dany temat, niech asystuja mi tylko i wylacznie wlasne doswiadczenia.
Jak juz zapewne wszyscy zdazyli sie zorientowac, bardzo zawiodlem sie na oficjalnym pokrowcu Nintendo, ktory byl najdrozszy ze wszystkich.
Pierwsze wrazenie - ladny design, stonowana kolorystyka, zdecydowanie najladniejszy sposrod zamowionych. Na zamek blyskawiczny, a w zasadzie na dwa. Pokrowiec ma z tylu kieszonke, do ktorej mozna wepchnac cartridge z gra, a moze nawet dwa. Z akcentem na "wepchnac". Kieszonka jest tak ciasna, iz nie sposob umiescic w niej cart, nie ocierajac plastikiem o zabkowany zamek. Nie cierpie klasycznie zasuwanych pokrowcow, bo paradoksalnie niszcza to, co maja zabezpieczac. Mala dygresja - kieszonka pomiesci wiele pirackich cartow, nalezy jednak pamietac, by potraktowac je tluczkiem do miesa przed wlozeniem do srodka. Po wlozeniu, tluczkiem powinno potraktowac sie samego siebie. Aha, nad kieszonka mamy zaczep na sznurek. Sznurek natomiast mozna znalezc w srodku. Jak ktos chce, moze sobie zaczepic albo sie na nim powiesic.
Nintendowski pokrowiec zostal pomyslany w taki sposob, abysmy nie musieli wyjmowac z niego konsoli, jesli zechcemy zagrac. GameBoy'a wsuwa sie w slabo wyprofilowana folie [w dodatku lekko odstajaca] z otworami wycietymi w miejscach, pod ktorymi znajduja sie przyciski. Zatem grajac, bezposrednio dotykamy tylko przyciskow, a cala reszta dolnej czesci obudowy znajduje sie pod przykryciem.
Bardzo ciekawe rozwiazanie, nieprawdaz? Nieprawdaz. Smialem sie z niniejszego pokrowca zanim jeszcze wsunalem don konsole. Na czym polega problem. Folia odstaje do tego stopnia, ze nie sposob domknac klapki z ekranikiem, tak, aby przylegala ona plasko do obudowy. Co wiecej, jesli GameBoy nie posiada folii ochronnej na wyswietlaczu, w najlepszym wypadku szybka ekranu sie poobciera, a w najgorszym zainfekuja ja glebokie bruzdy. Chcesz nosic swojego niedomknietego GameBoy'a w slabo wykonanym pokrowcu z rozporkiem? Kup produkt Nintendo.
Sprzety na licencji Nintendo to przede wszystkim porzadna konstrukcja. Z krawiectwem idzie im gorzej. Dobrze, ze chociaz nie zapomnieli o metce wielkosci polowy pokrowca.
Kandydat numer 2, czyli Armor Case firmy Madcatz. Jak sama nazwa wskazuje, jest to etui z rodzaju pancernych. Pozytywne wrazenie robi czarna, aluminiowa obudowa. Jak przystalo na solidna konstrukcje, nie zapomniano o plastikowym zatrzasku i zawiasach, ktore wymontowano chyba z framugi z domku lalek Barbie. Armor Case pancerny jest tylko w nazwie - podejrzewam, ze nie przezylby kopniaka, badz upadku z duzej wysokosci. Troche slabo, jak na cos opancerzonego.
W srodku jest lepiej, ale tylko troche. Cartow zmiescimy kilka, zas konsole jedna, czyli tyle ile potrzeba. Niestety wglebienia w dosc twardym ochronnym tworzywie wymagaja wczesniejszego "wyrobienia". Sa po prostu za waskie, w rezultacie czego, do wlozenia GameBoya i gier nalezy uzyc sporo sily. Przy wyciaganiu jest jeszcze gorzej. Ale jak juz zmontujemy calosc, konsola jest bezpieczna.
Etui Draxter'a bylo najtansze, ale okazalo sie najlepsze. Najlepsze, nie znaczy pozbawione wad, do czego za chwile dojde.
Krotko: pokrowiec sprawia wrazenie skorzanego, a w rzeczywistosci zostal skrojony z tworzywa pachnacego tanimi, chinskim zabawkami. Jest miekki i przyjemny w dotyku. Z tylu znajduje sie zaczep, dzieki ktoremu moze byc przymocowany do paska.
Zamkniecie na duzy rzep. Srodek wysciela miekki material, przyjazny dla lakieru na obudowie konsolki. Gdyby do produkcji etui uzyto grubsza wartswe amortyzujacego tworzywa, bylby prawie idealny. Prawie, bo czyjas glowa doszla do wniosku, ze czesc GameBoy'a, w ktorej znajduja sie triggery L i R oraz zgiecie dla elementu z wyswietlaczem, MOGA BYC ODSLONIETE.
Boczny material mozna bylo jednak pociagnac troche wyzej. Mozna bylo rowniez zrobic milion innych rzeczy, aby ten kawaleczek konsoli nie wystawal ze srodka. Niestety, projektantowi zabraklo kawalka mozgu. Teraz za kazdym razem, kiedy ktos wysypie na mnie wywrotke zwiru, bede musial wybierac piasek spomiedzy szczelin w obudowie GameBoya. A kilka ich jest.
W ostatecznym rozrachunku, Draxter w wiekszym niz w mniejszym stopniu radzi sobie z postawionym przed nim zadaniem. Uzywam na codzien, a raczej uzywa go moj GBA SP. Pozostale kurza sie na polce. Moze powinienem pomyslec o torbie na pokrowce?
Pokrowce i folie potrafia sporo kosztowac, zwlaszcza te oficjalne. Na sprzecie najlepiej lezy oryginalne ubranko, sygnowane logiem macierzystego producenta. Wielka szkoda, ze oficjalny produkt to zazwyczaj jedynie logo i ladny wyglad. Czesto okazuje sie, ze wykladajac bajonska sume na wyrob znanej marki wcale nie otrzymujemy gwarancji na to, ze nabytek bedzie wprost proporcjonalnej jakosci.
Jaki czas temu poszukiwalem porzadnego pokrowca dla jednego z moich GBA SP. Nie wyobrazam sobie przenosnej konsoli bez zabezpieczenia, tak samo jak nie wyobrazam sobie paczka bez lukru. Sposrod szerokiej oferty badziewia dostepnego na lokalnym rynku, wyodrebnilem trzy pokrowce, kazdy innego producenta. Nintendo, Madcatz i nie znany mi wczesniej Draxter. Stosunek cenowy wygladal mniej wiecej tak: [Nin] 3: [Mad] 2: [Drax] 1. Ciezko jest wyczuc jakosc produktu na podstawie opisu i zdjecia, a poniewaz najbardziej wiarygodnym czynnikiem opiniotworczym jestem ja sam, wzialem cala trojce. Jesli mam wyrobic sobie zdanie na dany temat, niech asystuja mi tylko i wylacznie wlasne doswiadczenia.
Jak juz zapewne wszyscy zdazyli sie zorientowac, bardzo zawiodlem sie na oficjalnym pokrowcu Nintendo, ktory byl najdrozszy ze wszystkich.
Pierwsze wrazenie - ladny design, stonowana kolorystyka, zdecydowanie najladniejszy sposrod zamowionych. Na zamek blyskawiczny, a w zasadzie na dwa. Pokrowiec ma z tylu kieszonke, do ktorej mozna wepchnac cartridge z gra, a moze nawet dwa. Z akcentem na "wepchnac". Kieszonka jest tak ciasna, iz nie sposob umiescic w niej cart, nie ocierajac plastikiem o zabkowany zamek. Nie cierpie klasycznie zasuwanych pokrowcow, bo paradoksalnie niszcza to, co maja zabezpieczac. Mala dygresja - kieszonka pomiesci wiele pirackich cartow, nalezy jednak pamietac, by potraktowac je tluczkiem do miesa przed wlozeniem do srodka. Po wlozeniu, tluczkiem powinno potraktowac sie samego siebie. Aha, nad kieszonka mamy zaczep na sznurek. Sznurek natomiast mozna znalezc w srodku. Jak ktos chce, moze sobie zaczepic albo sie na nim powiesic.
Nintendowski pokrowiec zostal pomyslany w taki sposob, abysmy nie musieli wyjmowac z niego konsoli, jesli zechcemy zagrac. GameBoy'a wsuwa sie w slabo wyprofilowana folie [w dodatku lekko odstajaca] z otworami wycietymi w miejscach, pod ktorymi znajduja sie przyciski. Zatem grajac, bezposrednio dotykamy tylko przyciskow, a cala reszta dolnej czesci obudowy znajduje sie pod przykryciem.
Bardzo ciekawe rozwiazanie, nieprawdaz? Nieprawdaz. Smialem sie z niniejszego pokrowca zanim jeszcze wsunalem don konsole. Na czym polega problem. Folia odstaje do tego stopnia, ze nie sposob domknac klapki z ekranikiem, tak, aby przylegala ona plasko do obudowy. Co wiecej, jesli GameBoy nie posiada folii ochronnej na wyswietlaczu, w najlepszym wypadku szybka ekranu sie poobciera, a w najgorszym zainfekuja ja glebokie bruzdy. Chcesz nosic swojego niedomknietego GameBoy'a w slabo wykonanym pokrowcu z rozporkiem? Kup produkt Nintendo.
Sprzety na licencji Nintendo to przede wszystkim porzadna konstrukcja. Z krawiectwem idzie im gorzej. Dobrze, ze chociaz nie zapomnieli o metce wielkosci polowy pokrowca.
Kandydat numer 2, czyli Armor Case firmy Madcatz. Jak sama nazwa wskazuje, jest to etui z rodzaju pancernych. Pozytywne wrazenie robi czarna, aluminiowa obudowa. Jak przystalo na solidna konstrukcje, nie zapomniano o plastikowym zatrzasku i zawiasach, ktore wymontowano chyba z framugi z domku lalek Barbie. Armor Case pancerny jest tylko w nazwie - podejrzewam, ze nie przezylby kopniaka, badz upadku z duzej wysokosci. Troche slabo, jak na cos opancerzonego.
W srodku jest lepiej, ale tylko troche. Cartow zmiescimy kilka, zas konsole jedna, czyli tyle ile potrzeba. Niestety wglebienia w dosc twardym ochronnym tworzywie wymagaja wczesniejszego "wyrobienia". Sa po prostu za waskie, w rezultacie czego, do wlozenia GameBoya i gier nalezy uzyc sporo sily. Przy wyciaganiu jest jeszcze gorzej. Ale jak juz zmontujemy calosc, konsola jest bezpieczna.
Etui Draxter'a bylo najtansze, ale okazalo sie najlepsze. Najlepsze, nie znaczy pozbawione wad, do czego za chwile dojde.
Krotko: pokrowiec sprawia wrazenie skorzanego, a w rzeczywistosci zostal skrojony z tworzywa pachnacego tanimi, chinskim zabawkami. Jest miekki i przyjemny w dotyku. Z tylu znajduje sie zaczep, dzieki ktoremu moze byc przymocowany do paska.
Zamkniecie na duzy rzep. Srodek wysciela miekki material, przyjazny dla lakieru na obudowie konsolki. Gdyby do produkcji etui uzyto grubsza wartswe amortyzujacego tworzywa, bylby prawie idealny. Prawie, bo czyjas glowa doszla do wniosku, ze czesc GameBoy'a, w ktorej znajduja sie triggery L i R oraz zgiecie dla elementu z wyswietlaczem, MOGA BYC ODSLONIETE.
Boczny material mozna bylo jednak pociagnac troche wyzej. Mozna bylo rowniez zrobic milion innych rzeczy, aby ten kawaleczek konsoli nie wystawal ze srodka. Niestety, projektantowi zabraklo kawalka mozgu. Teraz za kazdym razem, kiedy ktos wysypie na mnie wywrotke zwiru, bede musial wybierac piasek spomiedzy szczelin w obudowie GameBoya. A kilka ich jest.
W ostatecznym rozrachunku, Draxter w wiekszym niz w mniejszym stopniu radzi sobie z postawionym przed nim zadaniem. Uzywam na codzien, a raczej uzywa go moj GBA SP. Pozostale kurza sie na polce. Moze powinienem pomyslec o torbie na pokrowce?
PR
Dokladnie tak:
Remake Resident Evil ma sie do pierwowzoru tak, jak pierwsza czesc Terminatora do drugiej. Wyglada i brzmi o niebo lepiej, wyciskajac ze swojej platformy nieporownywalnie wiecej mocy niz pierwszy RE wydoil z szarego PlayStation. Gra, pomimo ze nie zostala przedstawiona w pelnym trwojwymiarze, nawet dzis, jutro i za 10 lat bedzie sie podobac. W remake stare wstawki z zywymi aktorami zastapiono porzadnymi filmikami CG, ktorym od strony technicznej niczego zarzucic nie wolno. Capcom nigdy nie partoli sprawy w tym segmencie.
Jednak to nie przerywniki, a dwuwymiarowe tla robia zdecydowanie najwieksze wrazenie. Lokacje nie dosc, ze wykonano z klasa, rozmachem i piekielna precyzja, dodatkowo, o czym protoplasta mogla tylko pomarzyc, okraszono animowanymi elementami. Tanczace plomienie swiec, zdzbla trawy i liscie drzew kolysane wiatrem, chmary owadow zmartwione wlasnymi problemami, woda brutalnie rozbryzgiwana buciorami bohatera, dym, para, a przede wszystkim NIEREALNA gra swiatel i cieni, ktora wrecz rozpraszala mnie podczas grania, wolajac: "Bacznosc, BzyRes! Patrz i podziwiaj!". Jakimi widokami mnie kuszono pokazuje ponizszy klip. Prosze zauwazyc, ze to jedynie 3 lokacje sposrod ponad stu [a moze i dwustu], na ktorych pokazano [1]znakomite ujecia [2]wirtuozerie oswietlenia [3]kilka animowanych elementow [gigantyczne skrzydla wentylatora, dym] [4]odbicia, gdzie postac lekko steranego Chrisa odbija sie w wodzie, nie zas wczorajsza kolacja piszacemu te slowa.
Zeby bylo milo, cala sekcja 3D w grze, wliczajac animacje, jest na porownywalnie wysokim poziomie. Chce przez to powiedziec, ze Resident Evil na GameCube'a jest gra wybitna wizualnie, podobnie jak wydany nieco pozniej i jeszcze bardziej dopieszczony Resident Evil 0. Nie ma i prawdopodobnie nie bedzie nic piekniejszego na polu "2.5D".
Gre konczylem z wypiekami na twarzy i dreszczem podniecenia, majac jednoczesnie na uwadze, iz mam mam prawo, a wrecz powinienem czuc sie wyjatkowo, jako ze jestem szczesliwm posiadaczem pozycji, ktora daje swiadectwo dwom faktom:
■ Perfekcyjna reedycja oddaje charakter oryginalu z taka klasa jak rzeczona, zmieniajac, badz dopalajac absolutnie wszystko, co w przeszlosci mozna bylo uznac za niedoskonale. Perfekcyjna reedycja to Resident Evil na GC Nintendo.
■ Nintendo podpisalo z CAPCOM cyrograf, decydujac sie na wydanie remake'u, ktory, choc to tylko odswiezona wersja, jest jednym z najmocniejszych exclusive'ow w historii wszechswiata. Jak widac, szatanski interes nie zawsze oznacza nieprzyjemne konsekwencje. GameCube znaczy "potencjal". Resident Evil znaczy "fantazja". A co daje polaczenie potencjalu i fantazji? Orgazm. RE remake z powodzeniem moglby zasilic szeregi akcesoriow stymulujacych w sex shop'ach.
Strasznie lubie serie RE i bardzo ciesze sie, ze dotychczas kazda czesc z glownego nurtu byla gra na bardzo wysokim poziomie - mowiac obiektywnie. Z kolei ja, jako wielki milosnik serii, mialbym ogromny problem ze wskazaniem tej jednej, jedynej. Co sie rzadko w tasiemcach zdarza, kazdy Resident byl po prostu najlepszy.
- Ktorego Residenta mi polecasz, BzyRes?
- Wszystkie.
- A ktorego najbardziej?
- Kazdego.
- Nooo wez! Bo nie wiem, w co grac...
- Graj od poczatku.
Gdyby nie staroc ze zdjecia, nie byloby dzis cudownego remake'u, ani zadnego z rownie cudownych sequeli. Jedynka budzi dzis we mnie szacunek, nie zas szyderczy usmiech politowania. No dobra, zawsze bawily mnie dretwe dialogi mowione. W remake'u nie ma miejsca na zabawe, gdyz zostaly nagrane od nowa. Sekcje mowiona jestem w stanie CAPCOM wybaczyc, pozostaje wiec zatem najwieksza wada gry, a mianowicie okladka amerykanskiego i europejskiego wydania. Nigdy nie potrafilem oprzec sie wrazeniu, ze wykrzywiona geba i zyly nabrzmiale niczym fallus samego Lucyfera, w rzeczywistosci zdobia nie Chrisa Redfielda, a ktoregos farmera z Redneck Rampage. W Japonii jak zwykle bylo spoko i na okladke バイオハザード nie zalapal sie zaden folklor.
Dwunastoletni Biohazard / Resident Evil zostawiam w spokoju, by powrocic don przy okazji Deadly Silence na Dual Screen'a. Nie ukrywam, ze glownie po to, by za pomoca stylusa pacnac Jill w tylek.
Piata czesc Resident Evil kroi sie na kolejna gre godna szumu, jaki sie wokol niej wytworzyl. Szkoda, ze prawdopodobnie na zawsze zrezygnowano ze starego modelu rozgrywki, statycznych kamer i dwuwymiarowych tel. Gdyby ludzie w Nintendo mieli jaja, dogadaliby sie z CAPCOM w sprawie remake'ow czesci drugiej i trzeciej. Sadze, ze dla jednych to w miare latwa robota, a dla drugich latwy pieniadz. Wszystko wskazuje na to, ze Wii dostanie RE remake ze zmienionym sterowaniem.
RE Zero ukazal sie jakis czas temu. Podobnie Resident Evil 4, a pozniej Umbrella Chronicles. Widac jak na dloni, czego jeszcze potrzeba. Dzis zycze sobie, aby Wii udalo sie to, czego nie udalo sie GameCube'owi. Jesli stanie sie cud i jednak ktos madry zadecyduje, by reedycje w jedynym slusznym, nie do konca trojwymiarowym stylu, pojawily sie na sprzecie Nintendo, umre ze szczescia. A znajac moje szczescie, umre, ale raczej nie z tego powodu.
P.S. We wpisie pojawily sie klipy hostowane przez serwis nicovideo.jp. Aby go obejrzec nalezy sie zarejestrowac. Rejestracja w japonskim serwisie wcale nie musi oznaczac problemow, jesli z pomoca przychodzi porzadny tutorial - wystarczy kliknac w przycisk z wizerunkiem Godzilli obok ramki z filmikiem.
Remake Resident Evil ma sie do pierwowzoru tak, jak pierwsza czesc Terminatora do drugiej. Wyglada i brzmi o niebo lepiej, wyciskajac ze swojej platformy nieporownywalnie wiecej mocy niz pierwszy RE wydoil z szarego PlayStation. Gra, pomimo ze nie zostala przedstawiona w pelnym trwojwymiarze, nawet dzis, jutro i za 10 lat bedzie sie podobac. W remake stare wstawki z zywymi aktorami zastapiono porzadnymi filmikami CG, ktorym od strony technicznej niczego zarzucic nie wolno. Capcom nigdy nie partoli sprawy w tym segmencie.
Jednak to nie przerywniki, a dwuwymiarowe tla robia zdecydowanie najwieksze wrazenie. Lokacje nie dosc, ze wykonano z klasa, rozmachem i piekielna precyzja, dodatkowo, o czym protoplasta mogla tylko pomarzyc, okraszono animowanymi elementami. Tanczace plomienie swiec, zdzbla trawy i liscie drzew kolysane wiatrem, chmary owadow zmartwione wlasnymi problemami, woda brutalnie rozbryzgiwana buciorami bohatera, dym, para, a przede wszystkim NIEREALNA gra swiatel i cieni, ktora wrecz rozpraszala mnie podczas grania, wolajac: "Bacznosc, BzyRes! Patrz i podziwiaj!". Jakimi widokami mnie kuszono pokazuje ponizszy klip. Prosze zauwazyc, ze to jedynie 3 lokacje sposrod ponad stu [a moze i dwustu], na ktorych pokazano [1]znakomite ujecia [2]wirtuozerie oswietlenia [3]kilka animowanych elementow [gigantyczne skrzydla wentylatora, dym] [4]odbicia, gdzie postac lekko steranego Chrisa odbija sie w wodzie, nie zas wczorajsza kolacja piszacemu te slowa.
Zeby bylo milo, cala sekcja 3D w grze, wliczajac animacje, jest na porownywalnie wysokim poziomie. Chce przez to powiedziec, ze Resident Evil na GameCube'a jest gra wybitna wizualnie, podobnie jak wydany nieco pozniej i jeszcze bardziej dopieszczony Resident Evil 0. Nie ma i prawdopodobnie nie bedzie nic piekniejszego na polu "2.5D".
Gre konczylem z wypiekami na twarzy i dreszczem podniecenia, majac jednoczesnie na uwadze, iz mam mam prawo, a wrecz powinienem czuc sie wyjatkowo, jako ze jestem szczesliwm posiadaczem pozycji, ktora daje swiadectwo dwom faktom:
■ Perfekcyjna reedycja oddaje charakter oryginalu z taka klasa jak rzeczona, zmieniajac, badz dopalajac absolutnie wszystko, co w przeszlosci mozna bylo uznac za niedoskonale. Perfekcyjna reedycja to Resident Evil na GC Nintendo.
■ Nintendo podpisalo z CAPCOM cyrograf, decydujac sie na wydanie remake'u, ktory, choc to tylko odswiezona wersja, jest jednym z najmocniejszych exclusive'ow w historii wszechswiata. Jak widac, szatanski interes nie zawsze oznacza nieprzyjemne konsekwencje. GameCube znaczy "potencjal". Resident Evil znaczy "fantazja". A co daje polaczenie potencjalu i fantazji? Orgazm. RE remake z powodzeniem moglby zasilic szeregi akcesoriow stymulujacych w sex shop'ach.
Strasznie lubie serie RE i bardzo ciesze sie, ze dotychczas kazda czesc z glownego nurtu byla gra na bardzo wysokim poziomie - mowiac obiektywnie. Z kolei ja, jako wielki milosnik serii, mialbym ogromny problem ze wskazaniem tej jednej, jedynej. Co sie rzadko w tasiemcach zdarza, kazdy Resident byl po prostu najlepszy.
- Ktorego Residenta mi polecasz, BzyRes?
- Wszystkie.
- A ktorego najbardziej?
- Kazdego.
- Nooo wez! Bo nie wiem, w co grac...
- Graj od poczatku.
Gdyby nie staroc ze zdjecia, nie byloby dzis cudownego remake'u, ani zadnego z rownie cudownych sequeli. Jedynka budzi dzis we mnie szacunek, nie zas szyderczy usmiech politowania. No dobra, zawsze bawily mnie dretwe dialogi mowione. W remake'u nie ma miejsca na zabawe, gdyz zostaly nagrane od nowa. Sekcje mowiona jestem w stanie CAPCOM wybaczyc, pozostaje wiec zatem najwieksza wada gry, a mianowicie okladka amerykanskiego i europejskiego wydania. Nigdy nie potrafilem oprzec sie wrazeniu, ze wykrzywiona geba i zyly nabrzmiale niczym fallus samego Lucyfera, w rzeczywistosci zdobia nie Chrisa Redfielda, a ktoregos farmera z Redneck Rampage. W Japonii jak zwykle bylo spoko i na okladke バイオハザード nie zalapal sie zaden folklor.
Dwunastoletni Biohazard / Resident Evil zostawiam w spokoju, by powrocic don przy okazji Deadly Silence na Dual Screen'a. Nie ukrywam, ze glownie po to, by za pomoca stylusa pacnac Jill w tylek.
Piata czesc Resident Evil kroi sie na kolejna gre godna szumu, jaki sie wokol niej wytworzyl. Szkoda, ze prawdopodobnie na zawsze zrezygnowano ze starego modelu rozgrywki, statycznych kamer i dwuwymiarowych tel. Gdyby ludzie w Nintendo mieli jaja, dogadaliby sie z CAPCOM w sprawie remake'ow czesci drugiej i trzeciej. Sadze, ze dla jednych to w miare latwa robota, a dla drugich latwy pieniadz. Wszystko wskazuje na to, ze Wii dostanie RE remake ze zmienionym sterowaniem.
RE Zero ukazal sie jakis czas temu. Podobnie Resident Evil 4, a pozniej Umbrella Chronicles. Widac jak na dloni, czego jeszcze potrzeba. Dzis zycze sobie, aby Wii udalo sie to, czego nie udalo sie GameCube'owi. Jesli stanie sie cud i jednak ktos madry zadecyduje, by reedycje w jedynym slusznym, nie do konca trojwymiarowym stylu, pojawily sie na sprzecie Nintendo, umre ze szczescia. A znajac moje szczescie, umre, ale raczej nie z tego powodu.
P.S. We wpisie pojawily sie klipy hostowane przez serwis nicovideo.jp. Aby go obejrzec nalezy sie zarejestrowac. Rejestracja w japonskim serwisie wcale nie musi oznaczac problemow, jesli z pomoca przychodzi porzadny tutorial - wystarczy kliknac w przycisk z wizerunkiem Godzilli obok ramki z filmikiem.
Kalendarz
10 | 2024/11 | 12 |
S | M | T | W | T | F | S |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | |||||
3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Kategorie
Nekrolog
Komentarze
[06/27 Mloda]
[03/14 BZY]
[03/14 w_m]
[11/24 BZY]
[11/24 Morden]
Najnowsze
(10/03)
(09/01)
(08/31)
(08/14)
(07/04)
Trackback
Profile
性別:
非公開
Słaba wyszukiwarka
Najstarsze
(11/01)
(11/01)
(11/11)
(11/11)
(11/30)
Rzucono shurikenów
Analiza