Szaleje ostatnio, kupujac hurtowe ilosci komiksow. Chyba po raz pierwszy zdarza sie, ze na przestrzeni roku przeczytalem ich wiecej niz ksiazek. To chyba za sprawa stale kurczacych sie zasobow wolnego czasu. Po ciezkim dniu / tygodniu / miesiacu pracy o wiele latwiej jest przyswoic opowiesc obrazkowa niz opasle tomisko zadrukowane malenka czcionka. Przede wszystkim, aby przeczytac komiks, nie musze zarywac nocy. Nocy w liczbie mnogiej. Prawde mowiac, nigdy nie uwazalem komiksow za bardziej wartosciowe od ksiazek [i vice versa]. Powyzszy belkot do dowod na to, ze bez przerwy szukam powodow i usprawiedliwen dla wydawania grubych [jak na moje warunki finansowe] pieniedzy. Poza tym, przez cale zycie czulem potworny niedosyt w segmencie komiksowym. Wlasnie nadszedl ten moment, w ktorym rekompensuje sobie lata spedzone pod kamieniem.
Moje skromne zbiory powiekszyly sie niedawno o calkiem spora ilosc wartosciowego materialu. Kontynuuje serie XIII, ktorej poziom zdaje sie wzrastac wraz z kazdym nastepnym tomem. Az szkoda, ze historia dobiegnie kiedys konca. Z drugiej strony, pojawil sie niedawno spin off, ktory Egmont zdecydowal sie wydawac w Polsce. Jesli tylko fundusze pozwola, wpakuje sie w kolejna serie do uzbierania. O ile bedzie przynajmniej w polowie tak dobra jak protoplasta. Pierwszy tom dodalem juz do koszyka w moim ulubionym sklepie internetowym, gdzie zaopatruje sie w ksiazki i komiksy.
O Aldebaran juz kiedys wspominalem. Zgodnie z oczekiwaniami, wydanie zbiorcze zmiotlo mnie z powierzchni Ziemi. Z niecierpliwoscia czekam na kontynuacje - Betelgeza. Chcialbym poswiecic serii odrebny wpis. Jesli zdarzy sie cud, Egmont wyda rowniez Antares, ktory wciaz jest w fazie tworzenia. Przy okazji, w tej samej serii wydawniczej co Aldebaran, pojawila sie kultowa Wieczna wojna, ktora, a jakze, kupilem. Niesamowita rzecz. Pamietam, ze jako maly brzdac szczegolnie upodobalem sobie Wieczna Wojne, wedrujaca z jednego stosu gazet na drugi. Zdaje sie, ze nie potrafilem jeszcze wtedy czytac.
Do przeczytania wciaz mam jeszcze Watchmen, dwa Batmany - The Killing Joke i Dark Knight Returns. Arkham Asylum zaliczylem i uwazam, ze byl znakomity, ale musialem przewrocic kilkadziesiat plansz nim w pelni sie do niego przekonalem. Swiat Edeny Moebius'a bedzie ode mnie wymagal szczegolnego zaangazowania. Pewnie skonczy sie na tym, ze wezme wolne. Dedykowany wpis na blogu to raczej pewnosc. Swiat Edeny sprawia wrazenie czegos ogromnie waznego. Pare pierwszych stron to euforia... a co bedzie dalej? Stop. Wroc. Mangi. Kompletuje serie "Bosonogi Gen", ktora jest dla mnie niezwykla z dwoch powodow. Realia, ktorych estetyke bardzo lubie oraz kreska przypominajaca nieco te Tezuki, a wiec bardzo disneyowska. Ostatnio wpadla tez Muzyka Marie, ktora bedzie czytana dzisiaj. Ciesze sie, ze cala seria to zaledwie 2 tomy. Lubie zwiezle historie. Zostaje jeszcze niezwyczajny "Bez Komentarza" [na pierwszy rzut oka - komiks o zepsuciu w ujeciu społecznosciowym] oraz "Przybysz". "Przybysz" to jedyny tytul z ostatnio nabytych, w ktorym historie opowiadaja same rysunki. Zeby nie bylo zupelnie bez sensu, nadmienie tylko, ze ten ostatni tytul przewrocil moj swiat do gory nogami. Arcydzielo w kazdym aspekcie, rowniez wydawniczym. Takiej rzeczy nalezaloby zadedykowac nie oddzielny wpis, a blog.
Zastanawiam sie, po co komu przydlugawa lista zakupionych komiksow z uwzglednieniem przeczytanych i nieprzeczytanych. W dodatku jestem pewien, ze o czyms zapomnialem. Aha, o 3 komiksach, ktore za chwile pokrotce przedstawie. Wszystkie malo popularnych autorow, raczej oszczedne w formie oraz utrzymane w czerni i bieli o wysokim kontrascie. Wszystkie absolutnie rewelacyjne.
Zakup "Morskiego powietrza" podyktowany byl aspektem bardzo prozaicznym. Otoz, w sekcji przecen znalazlem te wlasnie pozycje, z cena nizsza o 50%. Poza tym, spodobala mi sie grafika na okladce. Tak spokojna i sielankowa, ze az niepokojaca. Cos w tym bylo. Komiks opowiada prosta [pozornie] historie o prostych ludziach, rybaku i jego zonie. Sek w tym, ze cala ta prostota okraszona zostala tonami starannie wyselekcjonowanej symboliki. Dodatkowy atut - bardzo sugestywnie oddana atmosfera pelnego tajemnic i niebezpieczenstw morza, a takze nadbrzeznego pustkowia. Morskie powietrze to nie tylko tytul, po prostu czuc je podczas lektury. Co bardzo mnie ucieszylo, w komiksie nie zabraklo odpowiedniej dawki lekkostrawnej fantastyki. Lektura bardzo przyjemna, a rysunki ujmujace prostota i bardzo pomyslowe. Dlaczego tak bardzo? Tego trzeba doswiadczyc naocznie. Na 80% kadrow obserwujemy rozkolysane fale. Autor [Tim Sievert] sprawil, ze z niezrownana zaciekloscia hipnotyzuja, nie meczac przy tym wzroku. BzyRes poleca. Ponad 100 stron niecodziennego komiksu.
Numer 2 w dzisiejszym zestawieniu, nieoczekiwanie zdominowanym zbyt dlugim wstepem, to Oskar Ed. Mocno awangardowy komiks slowackiego autora - Branko Jelinka. Ma ktos w domu komiks wywodzacy sie z tej czesci Europy? A czy ktokolwiek zna jakiegos slowackiego lub czeskiego tworce? Odpowiedz na obydwa pytania brzmi oczywiscie "NIE" i gdyby nie Oskar Ed, do dzis odpowiadalbym tak samo. Co zadecydowalo o zakupie? Obnizka ceny i opracowanie graficzne okladki. Po czesci rowniez swiadomosc, ze za polska edycje odpowiedzialne jest wyd. Timof i cisi wspolnicy. Timof wypuszcza pozycje malo znane, z pogranicza glebokiej alternatywy i undergroundu. Morskie powietrze, to tez jego [ich] inicjatywa. Spojrz, drogi czytelniku, na zdjecie z moim egzemplarzem. Czyz widok ten nie wierci dziury w mozgu? Czyz nie jeczy z maniera wyrafinowanej prostytutki "bierz mnie!"? Kazdy chyba przyzna, ze te dziwactwa na okladce silnie przyciagaja. Az nie sposob odmowic.
Oskar Ed jest opowiescia o, a jakze, tytulowym dziwologu. Chlopak dziwnie wyglada, wiedzie ciezki zywot i rozmawia z rzeczami. Przy okazji zwraca na siebie uwage pewnej bardzo, ale to bardzo tajnej organizacji. Tym bardziej nie jest mu latwo. Miejsce akcji: blizej nieokreslona metropolia. Czas akcji: nieznany, bliski wspolczesnemu. Kreska - osobliwa, sprawiajaca wrazenie niechlujnej, ale przy tym bardzo oryginalna. Branko Jelinek to rysownik utalentowany. Ogromne wrazenie zrobilo na mnie przywiazanie do szczegolow. Rowiez umiejetne operowanie swiatlem i cieniem. Oskar Ed juz na samym poczatku skojarzyl mi sie z Akira. Wystarczy zwrocic uwage na wyglad budynkow. Im prostsze ksztalty, tym wiecej detali. Widac tez, ze naduzywana byla linijka. Zwiazkow z Akira odkrylem znacznie wiecej. W poslowiu polskiego wydania pojawia sie informacja o tym, ze tworczosc Katsuhiro Otomo stanowi jedna z najwiekszych inspiracji dla Jelinka. A wiec nie mylilem sie.
Ciezko opisac Oskara. Komiks najlepiej kupic, chwycic w dlonie i przeczytac. Moja rekomendacja. Gwarantuje, ze jest to lektura najwyzszych lotow. Bardzo nietypowa. Nie, to zbyt delikatne okreslenie. Dziwaczna. Mocno przygnebia, ale pojawiaja sie momenty, w ktorych ciezka atmosfera rozladowuje subtelny czarny humor. Dzieki temu komiks jest dosc przystepny. Szczerze powiedziawszy, to mala perelka w moich zbiorach. Co poczulem zaraz po zakonczeniu lektury? Ze chce przeczytac jeszcze raz. No i przeczytalem.
Na koniec Niebieskie pigulki, Szwajcara Fredrika Peteersa. Komiks rzadko spotykanego typu. Autobiograficzny. Kupilem, bo byla ku temu dobra okazja. Naklad Niebieskich pigulek od dawna jest wyczerpany, ale moja komiksiarnia wyczarowala kilka egzemplarzy, ktore troche za dlugo lezaly w magazynie. Rozplakalem sie przy odbiorze, poniewaz komiks nosi slady... lezakowania, i to znaczne. Dobra wiadomosc jest taka, ze cena byla bardzo przystepna. Jak mozna bylo nie brac?
O Niebieskich pigulkach slyszalem doslownie pare razy. W polskim internetowym polswiatku komiksowym, komiks ten wydaje sie byc owiany legenda. Wzbudzilo to moje zainteresowanie. Jak dobra musi byc opowiesc obyczajowa, by wyrobila sobie taki status? Nie bede owijal w bawelne. Tak dobra jak nic nigdzie nigdy dotad w tym gatunku.
Przestrzegam przed czytaniem opisu, badz dociekaniem, o czym komiks traktuje. Podpowiem, ze chodzi glownie o milosc, akceptacje i pewne magiczne cos, czym Niebieskie pigulki zostaly nasycone. Nigdy nie mialem okazji obcowac z tak rozbrajajaca, rozczulajaca i pogodna opowiescia, ktorej tematyka, przynajmniej poczatkowo, wskazywalaby na cos zupelnie innego. O rzeczach nie powinno mowic sie, ze sa urocze, ale w odniesieniu do opowiesci Peetersa, zadne okreslenie nie mogloby byc bardziej odpowiednie. Lekture polecilem juz znajomym. Jak na razie zostalismy zignorowani, ja i moj komiks. Coz, nie wiedza, co traca. Osobiscie przymierzam sie do tego, by drugi raz zakupic to samo. Tym razem po angielsku i w twardej oprawie, na ktora Niebieskie pigulki niezaprzeczalnie zasluguja.
Moje skromne zbiory powiekszyly sie niedawno o calkiem spora ilosc wartosciowego materialu. Kontynuuje serie XIII, ktorej poziom zdaje sie wzrastac wraz z kazdym nastepnym tomem. Az szkoda, ze historia dobiegnie kiedys konca. Z drugiej strony, pojawil sie niedawno spin off, ktory Egmont zdecydowal sie wydawac w Polsce. Jesli tylko fundusze pozwola, wpakuje sie w kolejna serie do uzbierania. O ile bedzie przynajmniej w polowie tak dobra jak protoplasta. Pierwszy tom dodalem juz do koszyka w moim ulubionym sklepie internetowym, gdzie zaopatruje sie w ksiazki i komiksy.
O Aldebaran juz kiedys wspominalem. Zgodnie z oczekiwaniami, wydanie zbiorcze zmiotlo mnie z powierzchni Ziemi. Z niecierpliwoscia czekam na kontynuacje - Betelgeza. Chcialbym poswiecic serii odrebny wpis. Jesli zdarzy sie cud, Egmont wyda rowniez Antares, ktory wciaz jest w fazie tworzenia. Przy okazji, w tej samej serii wydawniczej co Aldebaran, pojawila sie kultowa Wieczna wojna, ktora, a jakze, kupilem. Niesamowita rzecz. Pamietam, ze jako maly brzdac szczegolnie upodobalem sobie Wieczna Wojne, wedrujaca z jednego stosu gazet na drugi. Zdaje sie, ze nie potrafilem jeszcze wtedy czytac.
Do przeczytania wciaz mam jeszcze Watchmen, dwa Batmany - The Killing Joke i Dark Knight Returns. Arkham Asylum zaliczylem i uwazam, ze byl znakomity, ale musialem przewrocic kilkadziesiat plansz nim w pelni sie do niego przekonalem. Swiat Edeny Moebius'a bedzie ode mnie wymagal szczegolnego zaangazowania. Pewnie skonczy sie na tym, ze wezme wolne. Dedykowany wpis na blogu to raczej pewnosc. Swiat Edeny sprawia wrazenie czegos ogromnie waznego. Pare pierwszych stron to euforia... a co bedzie dalej? Stop. Wroc. Mangi. Kompletuje serie "Bosonogi Gen", ktora jest dla mnie niezwykla z dwoch powodow. Realia, ktorych estetyke bardzo lubie oraz kreska przypominajaca nieco te Tezuki, a wiec bardzo disneyowska. Ostatnio wpadla tez Muzyka Marie, ktora bedzie czytana dzisiaj. Ciesze sie, ze cala seria to zaledwie 2 tomy. Lubie zwiezle historie. Zostaje jeszcze niezwyczajny "Bez Komentarza" [na pierwszy rzut oka - komiks o zepsuciu w ujeciu społecznosciowym] oraz "Przybysz". "Przybysz" to jedyny tytul z ostatnio nabytych, w ktorym historie opowiadaja same rysunki. Zeby nie bylo zupelnie bez sensu, nadmienie tylko, ze ten ostatni tytul przewrocil moj swiat do gory nogami. Arcydzielo w kazdym aspekcie, rowniez wydawniczym. Takiej rzeczy nalezaloby zadedykowac nie oddzielny wpis, a blog.
Zastanawiam sie, po co komu przydlugawa lista zakupionych komiksow z uwzglednieniem przeczytanych i nieprzeczytanych. W dodatku jestem pewien, ze o czyms zapomnialem. Aha, o 3 komiksach, ktore za chwile pokrotce przedstawie. Wszystkie malo popularnych autorow, raczej oszczedne w formie oraz utrzymane w czerni i bieli o wysokim kontrascie. Wszystkie absolutnie rewelacyjne.
Zakup "Morskiego powietrza" podyktowany byl aspektem bardzo prozaicznym. Otoz, w sekcji przecen znalazlem te wlasnie pozycje, z cena nizsza o 50%. Poza tym, spodobala mi sie grafika na okladce. Tak spokojna i sielankowa, ze az niepokojaca. Cos w tym bylo. Komiks opowiada prosta [pozornie] historie o prostych ludziach, rybaku i jego zonie. Sek w tym, ze cala ta prostota okraszona zostala tonami starannie wyselekcjonowanej symboliki. Dodatkowy atut - bardzo sugestywnie oddana atmosfera pelnego tajemnic i niebezpieczenstw morza, a takze nadbrzeznego pustkowia. Morskie powietrze to nie tylko tytul, po prostu czuc je podczas lektury. Co bardzo mnie ucieszylo, w komiksie nie zabraklo odpowiedniej dawki lekkostrawnej fantastyki. Lektura bardzo przyjemna, a rysunki ujmujace prostota i bardzo pomyslowe. Dlaczego tak bardzo? Tego trzeba doswiadczyc naocznie. Na 80% kadrow obserwujemy rozkolysane fale. Autor [Tim Sievert] sprawil, ze z niezrownana zaciekloscia hipnotyzuja, nie meczac przy tym wzroku. BzyRes poleca. Ponad 100 stron niecodziennego komiksu.
Numer 2 w dzisiejszym zestawieniu, nieoczekiwanie zdominowanym zbyt dlugim wstepem, to Oskar Ed. Mocno awangardowy komiks slowackiego autora - Branko Jelinka. Ma ktos w domu komiks wywodzacy sie z tej czesci Europy? A czy ktokolwiek zna jakiegos slowackiego lub czeskiego tworce? Odpowiedz na obydwa pytania brzmi oczywiscie "NIE" i gdyby nie Oskar Ed, do dzis odpowiadalbym tak samo. Co zadecydowalo o zakupie? Obnizka ceny i opracowanie graficzne okladki. Po czesci rowniez swiadomosc, ze za polska edycje odpowiedzialne jest wyd. Timof i cisi wspolnicy. Timof wypuszcza pozycje malo znane, z pogranicza glebokiej alternatywy i undergroundu. Morskie powietrze, to tez jego [ich] inicjatywa. Spojrz, drogi czytelniku, na zdjecie z moim egzemplarzem. Czyz widok ten nie wierci dziury w mozgu? Czyz nie jeczy z maniera wyrafinowanej prostytutki "bierz mnie!"? Kazdy chyba przyzna, ze te dziwactwa na okladce silnie przyciagaja. Az nie sposob odmowic.
Oskar Ed jest opowiescia o, a jakze, tytulowym dziwologu. Chlopak dziwnie wyglada, wiedzie ciezki zywot i rozmawia z rzeczami. Przy okazji zwraca na siebie uwage pewnej bardzo, ale to bardzo tajnej organizacji. Tym bardziej nie jest mu latwo. Miejsce akcji: blizej nieokreslona metropolia. Czas akcji: nieznany, bliski wspolczesnemu. Kreska - osobliwa, sprawiajaca wrazenie niechlujnej, ale przy tym bardzo oryginalna. Branko Jelinek to rysownik utalentowany. Ogromne wrazenie zrobilo na mnie przywiazanie do szczegolow. Rowiez umiejetne operowanie swiatlem i cieniem. Oskar Ed juz na samym poczatku skojarzyl mi sie z Akira. Wystarczy zwrocic uwage na wyglad budynkow. Im prostsze ksztalty, tym wiecej detali. Widac tez, ze naduzywana byla linijka. Zwiazkow z Akira odkrylem znacznie wiecej. W poslowiu polskiego wydania pojawia sie informacja o tym, ze tworczosc Katsuhiro Otomo stanowi jedna z najwiekszych inspiracji dla Jelinka. A wiec nie mylilem sie.
Ciezko opisac Oskara. Komiks najlepiej kupic, chwycic w dlonie i przeczytac. Moja rekomendacja. Gwarantuje, ze jest to lektura najwyzszych lotow. Bardzo nietypowa. Nie, to zbyt delikatne okreslenie. Dziwaczna. Mocno przygnebia, ale pojawiaja sie momenty, w ktorych ciezka atmosfera rozladowuje subtelny czarny humor. Dzieki temu komiks jest dosc przystepny. Szczerze powiedziawszy, to mala perelka w moich zbiorach. Co poczulem zaraz po zakonczeniu lektury? Ze chce przeczytac jeszcze raz. No i przeczytalem.
Na koniec Niebieskie pigulki, Szwajcara Fredrika Peteersa. Komiks rzadko spotykanego typu. Autobiograficzny. Kupilem, bo byla ku temu dobra okazja. Naklad Niebieskich pigulek od dawna jest wyczerpany, ale moja komiksiarnia wyczarowala kilka egzemplarzy, ktore troche za dlugo lezaly w magazynie. Rozplakalem sie przy odbiorze, poniewaz komiks nosi slady... lezakowania, i to znaczne. Dobra wiadomosc jest taka, ze cena byla bardzo przystepna. Jak mozna bylo nie brac?
O Niebieskich pigulkach slyszalem doslownie pare razy. W polskim internetowym polswiatku komiksowym, komiks ten wydaje sie byc owiany legenda. Wzbudzilo to moje zainteresowanie. Jak dobra musi byc opowiesc obyczajowa, by wyrobila sobie taki status? Nie bede owijal w bawelne. Tak dobra jak nic nigdzie nigdy dotad w tym gatunku.
Przestrzegam przed czytaniem opisu, badz dociekaniem, o czym komiks traktuje. Podpowiem, ze chodzi glownie o milosc, akceptacje i pewne magiczne cos, czym Niebieskie pigulki zostaly nasycone. Nigdy nie mialem okazji obcowac z tak rozbrajajaca, rozczulajaca i pogodna opowiescia, ktorej tematyka, przynajmniej poczatkowo, wskazywalaby na cos zupelnie innego. O rzeczach nie powinno mowic sie, ze sa urocze, ale w odniesieniu do opowiesci Peetersa, zadne okreslenie nie mogloby byc bardziej odpowiednie. Lekture polecilem juz znajomym. Jak na razie zostalismy zignorowani, ja i moj komiks. Coz, nie wiedza, co traca. Osobiscie przymierzam sie do tego, by drugi raz zakupic to samo. Tym razem po angielsku i w twardej oprawie, na ktora Niebieskie pigulki niezaprzeczalnie zasluguja.
PR
Kalendarz
11 | 2024/12 | 01 |
S | M | T | W | T | F | S |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 |
Kategorie
Nekrolog
Komentarze
[06/27 Mloda]
[03/14 BZY]
[03/14 w_m]
[11/24 BZY]
[11/24 Morden]
Najnowsze
(10/03)
(09/01)
(08/31)
(08/14)
(07/04)
Trackback
Profile
性別:
非公開
Słaba wyszukiwarka
Najstarsze
(11/01)
(11/01)
(11/11)
(11/11)
(11/30)
Rzucono shurikenów
Analiza